TOP 10 2024 Brodatego
Ten rok zdecydowanie należał do gier kooperacyjnych. Walczyłem z demonami w Massive Darkness 2 oraz Deliverance. Obalałem ogromne Kaiju w Primal the Awakening. Sprawdziłem co dzieje się pod karczmą w Tales from the Red Dragon Inn. Uciekałem przed ciemnością w Chronicles of Drunagor. Uciekałem też przed wczesnym spaniem przechodząc całą kampanię Fateforge w kilka dni. Straciłem poczytalność w Cthulhu oraz zapytałem żony czyli leci z nami pilot w Halo Wieża.
Wszystkie te gry są świetne i naprawdę pod względem gier kooperacyjnych to był bardzo dobry rok.
Jednak wybór 10 najlepszych gier nie należał do łatwych. Dlatego kierowałem się kilkoma kryteriami. Po pierwsze by gra znalazła się w moim TOP 10 musiało towarzyszyć jej to uczucie epickości, którego tak bardzo szukam w grach planszowych. Musiała być to też taka gra do, której chciałbym wrócić, a nawet przejść ponownie całą jej kampanię. To chyba już wiecie o jakich grach będę tu wspominał.
Dlatego jedziemy z tym Co-opo Jumbo. Bo nie chce byście pomyśleli, że ten długi wstęp to jakaś wstawka do wymyślnego przepisu na azjatyckie danie, w którym wpierw opowiadam o całym moim życiu.
10. Chronicles of Drunagor
Pierwszy dungeon crawler na mojej liście, ale na pewno nie ostatni. Wybierz swoich bohaterów, zawalcz z setkami wrogów, zbierz loot i leveluj swoją postać. Wszystko po to by przegnać ciemność otaczającą generyczny świat fantasy. Najbardziej w tej grze podobają mi się te papierowe drzwi, po których otwarciu dowiadujemy się co na nas czeka i co oferuje dalsza historia.
Dodatkowo gra ma świetny system walki, w którym używamy kolorowych kostek do wykonywania naszych akcji. Jednak nie rzucamy nimi, ale musimy je odpowiednio wykorzystywać by się za bardzo nie zmęczyć. Na razie rozegrałem tylko kilka scenariuszy, ale wiem, że w 2025 roku jedziemy z całą kampanią.
9. Deep Rock Galactic
W Deep Rock Galactic wcielamy się w astro krasnoludy, których zadaniem jest wydobywanie klejnotów oraz innych świecidełek. Przez 14 scenariuszy dowiemy się, że żywot kosmicznych brodaczy wcale nie jest taki łatwy. Bo oprócz ciężkiej pracy czeka na nas walka z kosmicznymi robakami oraz brakiem amunicji.
Od razu zacznę z grubej brody i powiem, że Deep Rock Galactic rewelacyjnie oddaje klimat gry komputerowej. Spędziłem w niej dziesiątki godzin i bardzo podoba mi się to jak Mood Publishing sobie z tym poradziło. Bo nadal gra polega na tym by zejść do podziemi, stworzyć swoje własne ścieżki oraz eliminować robale na kilka sposobów. Wszystko to jest podane w kooperacyjnej atmosferze asymetrycznych brodaczy. Dla mnie jest to po prostu dobra zabawa.
8. Fateforge Kraniki Kaan
Gra, która lekko opóźniła opublikowanie mojego TOP10. Kolejny świetny dungeon crawler, w którym wykorzystujemy apkę do prowadzenia naszej historii. Gra ma dość prosty system rzutów kośćmi, które możemy przerzucać na wiele sposobów, a dzięki różnym umiejętnością możemy konwertować na inne wyniki potrzebne do naszych combo zagrań. Dodatkowa gra ma wciągającą fabułę i bardzo podoba mi się w niej rozwój naszego świata oraz bohaterów. Prawdziwa RPGowa przygoda, które wciąga niczym stary Dragon Age odpalony po latach.
7. The Breach
The Breach to symulator Hackermana. Włam się do bazy danych, ukradnij cenne informacje, a wszystko to jest podane w cyberpunkowym klimacie. The Breach ma ciekawy system akcji, w którym programujemy nasze ruchy za pomocą przemieszczanie kostek. Nie spotkałem się z czymś takim w innych grach tego typu.
The Breach ocieka też negatywną interakcją, wartką akcją i najważniejsze, że gra dobrze skaluje. Nawet na dwóch graczy. Jest po prostu gites.
6. Deliverance
W Deliverance staniemy po stronie legendarnych aniołów, którzy udadzą się do pozornie spokojnego miasteczka Fallbrook. Tam szybko odkryjemy, że ludzie nie są jego jedynymi mieszkańcami i będzie czekała nas na walka z siłami ciemności.
Deliverance to świetny skirmishowy dungeon crawler, który urzekł mnie swoim anielskim klimatem. Bardzo podoba mi się ta walka dobra ze złem i to jak na wiele sposobów możemy rozwijać naszych bohaterów. Najlepsza rzeczą w tej grze jest oczywiście mało losowa walka i epickie pojedynki z Upadłymi Aniołami. Deliverance moim zdaniem jest DIABLO dobre.
5. Cthulhu Death May Die
Cthulhu Death May Die to kooperacyjna gra, w której staramy się odesłać wielkich przedwiecznych do swoich domów. By pozbyć się ich z naszego planu musimy przerwać magiczny rytuał, a później użyć masę kości by zawykrzyknikować ich na śmierć.
Cthulhu Death May Die Strach przed Nieznanym to typowa, gra dla mnie. Bo ma rewelacyjne figurki, Lovecraftowy klimat, wymagające walki z bossami, a najważniejsze, że podczas rozgrywki towarzyszą nam niesamowite emocje. Szczególnie jak tylko jeden rzut dzieli nas od przegranej. Wtedy biorę w łapę tą wielką garść kości, żona leci jak kamikadze do przodu by utorować mi drogę, a ja dzięki zdolności przerzutu wklepuje przedwiecznemu taką lepę, że ląduje na talerzu z sushi. To jest coś co lubię w grach planszowych.
Mamy już 4 pudełka w domu i na pewno przymackujemy kolejne.
4. Leviathan Wilds
W Leviathan Wilds wspinamy się na ogromne monstra by rozbić z nich kryształy powodujące korupcję. Będziemy walczyć z naszą wytrzymałością, przyczepnością oraz zmiennymi warunkami jakie zaserwują nam ci tytani.
Leviathan Wilds to list miłosny dla fanów Shadow of Collosus i boss battlerów. Jest to też jedna z lepszych kooperacji w jakie kiedykolwiek grałem. Głównie dzięki temu, że cały czas jesteśmy zaangażowani w osiąganie naszego celu. Nawet w turze innych graczy. To właśnie ta wzajemna pomoc jaką możemy sobie rozdawać sprawia, że moje kooperacyjne serduszko mocniej zabiło.
3. Diuna Imperium Powstanie
Moje serduszko bije też mocniej kiedy słyszę słowa „deck building”. Ten dexterowy Omelette du Fromage działa tu po prostu świetnie.
Jeżeli Diuna Imperium mi się bardzo podobała to Powstanie robi wszystko lepiej. Gra mi kilka fajnych twistów i nowych pomysłów. Szczególnie podobają mi się zagrania ze szpiegami oraz bardziej angażujący tryb solo. Mamy też jeszcze lepszych liderów, ciekawsze karty intryg i co najważniejsze wszystko możemy łączyć ze sobą. Dawać mi te Bloodlines.
2. Massive Darkness 2
To była miłość od pierwszego zagrania. Bo Massive Darkness 2 to takie przyjemne diablowato-kooperacyjne bicie mobków. Po prostu schodzimy do ciemnego lochu, rzucamy masywną liczbą kości, zabijamy stworki, levelujemy, zdobywamy loot i powtarzamy to aż uda nam się przejść cały scenariusz. Do całej tej RPGowej mieszaniny dorzucamy jeszcze fajnie asymetryczne postacie ze swoimi unikatowymi mechanikami. Po prostu pieje z zachwytu i żałuję, że nie wsparłem tej gry. Najważniejsze jednak, że mam pakiet kart, który pozwala mi ją łączyć z Zombicide Zielona Horda. Możliwości przeciwników i bohaterów są wtedy masywniejsze.
1. Primal the Awakening
Na miejscu numer 1 mogła znaleźć się tylko jedna gra. Gra, w którą graliśmy praktycznie całe lato. Jest to też taka gra, która psychicznie odblokowała mój portfel na różne ksy, gamefoudny itp. Okazało się, że nie warto się tego bać i lepiej mieć Jedną zajebistą grę niż 5 czy może więcej średnich.
Dlatego cieszę się, że Primal zmienił moje zdanie i co najważniejsze nie jest wydmuszką pełną plastiku z doklejonym gameplayem. Bo Primal the Awakening kupił mnie fantastycznym systemem zagrywania kart, robieniem setki combosów, craftowaniem ekwipunku, rozwijaniem naszej postaci, wciągającą kampanią, a co najważniejsza radochą z bicia ogromnych monstrów.
Jakie jest Wasze TOP10 gier, w które graliście w tym roku?