Ulubieńcy Lipca
Jacy są wasi ulubieńcy lipca?
U nas na stole królowały dwie gry.
Na pierwszym miejscu wielki powrót Warhammer Underworlds. Najlepsze jest to , że to żona wyszła z tą propozycją. Może było zbyt gorąco lub syndrom planszoholmski wjechał zbyt mocno. Nie wnikałem w temat tylko rozkładałem planszę i graliśmy. Na urlopie chodziliśmy też do parku by zagrać kilka partyjek na świeżym powietrzu.
W skrócie jest to skrimishowa walka,w której każdy prowadzi swoją unikatową bandę wojowników i stara się zdobyć jak najwięcej punktów zabijając przeciwników i realizując cele z kart. Po prostu uwielbiam to, że każda drużyna daje mi inny feeling z rozgrywki i to jak wiele taktycznych fajnych zagrań można tu zrobić.
Primal the Awakening czyli najlepszy boss battler w jaki grałem. Kropka i to duża! Walki są emocjonujące, wymagające oraz ciekawe dzięki temu, że z każdym Kaiju walczy się trochę inaczej. Przy okazji bardzo lubię budowanie naszej talii akcji, combowanie naszych ruchów oraz przebieg kampanii.
Ten miesiąc zdecydowanie należał do Warhammera bo jeszcze graliśmy kilka rozgrywek w Warcry. Takie zdecydowanie inne Underworldsy gdzie mamy większe bandy, więcej terenu, więcej pionów oraz musimy używać miarkę do naszych ruchów. Tym razem walczymy o zrealizowanie jednego celu, a wszystko przyprawiamy ciekawym twistem, który delikatnie zmienia zasady gry. Podobnie jak w Underworldsach bandy są unikatowe, mają swoje zdolności ale tutaj dochodzi jeszcze ich budowanie, a wierzcie mi, że mamy setki kombinacji do wyboru. Jak dla mnie na razie są na równi i ciężko wybrać jednego zwycięzcę.
Lipiec był miesiącem powrotów
Bo na stole wylądował też Voidfall. Tym razem w kooperacji razem z Gosią. Oj dawno nie graliśmy bo zdobyliśmy lekko ponad 200 punktów, a Voidborn miał ich 178. Niby to około 30 punktów przewagi ale mogło być lepiej. I tak grało się świetnie.
Nauczyłem moich znajomych grać w Revive i TM Ares. Revive jak zwykle dobra euro punkcikowa zabawa. Ekspedycja Ares to najlepsza odsłona Terraformacji Marsa i nadal będę się tego trzymał. Po rozegraniu 2 rozgrywek kolega myślał już o zakupie. Nawet poinformował o tym fakcie żonę. Ciekawe jak to się skończy. Na pewno was poinformuje.
A propos żon to Gosia przekonała się, że Ostoja to dobra gra. Tak długo kiedyś jej o niej mówiłem, że szybko wyperswadowała mi opcję zakupu. Teraz po zagraniu 2 partii sama o tym myśli.
Dzięki Radkowi powróciła Praga Caput Regni. Mój ulubiony Suchy, który udowadnia mi, że lubię w gry o budowaniu miast. Nawet ten żuraw mi zbytnio nie przeszkadzał. Choć znowu byłem odpowiedzialny za jego prawidłową obsługę.
Z półki szansy zdjąłem Vast Mysterious Manor. Była rozgrywka solo i w 4 osoby. Niestety z całej naszej paczki tylko ja byłem zachwycony ale w przyszłości nie chciałbym już grać posiadłością. Bo czułem jakbym grał w zupełnie inną grę niż moi znajomi, a chciałbym być częścią grupy. Dlatego następnym razem wcielę się w Warlocka.
Z takich powrotów to zawsze najbardziej cieszę się na Rising Sun. Za każdym razem ta gra area control udowadnia mi jak dobra jest. Tym razem zdobyłem ponad 120 punktów i chyba pobiłem jakiś rekord życiowy. Sojusz z żoną okazał się dość kruchy.
Na wycieczkę rowerową jak zwykle zabraliśmy grę od Ogry Games. Tym razem zamiast Kartografów rozłożyliśmy na kocyku Unmatched.
Odwiedziliśmy też Łódź You Play gdzie było dużo play. Czekam na kolejną edycję bo było super.
Było też parę nowości
Goniłem się po statku z Adele, zabiłem zombiaki w galerii handlowej Małe Epickie Zombie, budowałem linię wysokiego napięcia w Nekojima, umieszczałem kostki w Halo Wieża, a Diuna zaliczyła swoje ponowne Powstanie.
Podsumowując lipiec był bardzo dobrym miesiącem pod względem grania. Mam nadzieję, że sierpień też taki będzie bo już niedługo kolejne spotkania w Podziemie lokal z planszówkami.
Jak tam wasze statsy?