| |

Deliverance

W Deliverance staniemy po stronie legendarnych aniołów, którzy udadzą się do pozornie spokojnego miasteczka Fallbrook. Tam szybko odkryjemy, że ludzie nie są jego jedynymi mieszkańcami i będzie czekała nas na walka z siłami ciemności. Oprócz zmagań z licznymi zastępami demonów zmierzymy się z też potężnymi upadłymi aniołami. Czy uda nam się dowiedzieć co tu się odjaniepawla? Czy rozproszymy mrok, który padł na to miasto? Zapraszam do niebiańskiego Deliverance.

Podczas naszych zmagań będziemy rozwijać anielskich bohaterów zdobywając nowe umiejętności oraz święty ekwipunek. Deliverance posiada kilka poziomów trudności oraz dwa tryby rozgrywki. Bo możemy rozegrać ją jako pojedynczy scenariusz lub kampanię składającą się z 14 misji.

Przetrwanie w kampanii

Jak już wspominałem Deliverance możemy rozegrać w dwóch trybach. Mamy ochotę na skirmishowy boss battle z potężnym upadłem aniołem? To gramy w przetrwanie. Bijemy mobki, czekamy aż wyjdzie zły Tata, który powie nam, że nie ma takiego bicia, a wtedy bijemy go. W trakcie tego trybu szybko rozwijamy naszych bohaterów i cieszymy się z kooperacji ze znajomymi. Bossów z którymi się możemy zmierzyć jest dość sporo, a każdy z nich stanowi inne wyzwanie i posiada swoje specjalne zdolności. Fajnie się w to gra bo siadam do stołu i w jeden wieczór przeżywam epickie starcie z wielkim złolem.

To teraz przejdźmy do kampanii. Zaczyna się ona dość niewinnie. Lądujemy w miasteczku Fallbrook i rozgramiamy pierwszy patrol demonów. Później ruszamy w głąb tej tajemnicy i czeka nas walka z czymś o wiele większym. Za dużo nie spoilerując powiem wam, że kampania posiada ciekawą fabułę, która po kolei odkrywa nam co tu tak naprawdę się dzieje. Kolejne misje stają się bardziej złożone i oferują nam walki z unikatowymi minibossami. Jeżeli będziemy chcieli to możemy nawet wykorzystać je na pojedynczą eskapadę. W trakcie kampanii będziemy levelować nasze anioły zdobywają nowe umiejętności oraz przedmioty. Ten rozwój jest dość przyjemne i czuć jak nasi wojownicy stają się silniejsi po każdej wygranej. Kampanię oceniam bardzo pozytywnie i warto było poświęcić na nią kilkanaście wieczorów.

Mała losowość w walce

Bardzo podoba mi się walka w Deliverance. Jest teoretycznie prosta i bardzo mocna skirmishowa. Czyli tak jak lubię najbardziej. Bo będziemy cały czas starali się odpowiednio ustawiać naszych anielskich wojowników tak by jak najlepiej korzystać z ich umiejętności. Bo lepiej atakiem AOE zadać obrażenia kilku demonom niż tylko jednemu. Wszystko to też oczywiście zależy od wybranego anioła ale do tego to jeszcze wrócę.

Najlepszą rzeczą w walce jest to, że praktycznie nie ma tu losowości. By zaatakować wroga nie musimy rzucić na trafienie. Po prostu korzystamy z umiejętności ataku i my dokładnie wiemy co zrobi ten atak i ile obrażeń wklepiemy wrogowi. To ograniczenie losowości jest świetne bo jesteśmy w stanie sobie wszystko policzyć tak by zadać jak największe szkody. Część zdolności będzie wymagało testu kośćmi ale to tylko dlatego by zrobić jeszcze jakiś dodatkowy bonus przy ich użyciu. Turlanie naszymi kośćmi można modyfikować kartami modlitwy, a niektóre efekty będę nas nawet leczyć jak nam się uda.

Każdy anioł ma kilka ataków do wyboru i niektóre z nich generują odwagę czyli taką anielską walutę.  Potężniejsze umiejętności będą wymagały wydania jej. Dlatego cały czas będziemy balansować jej świętym bilansem. Część zdolności jest darmowymi akcjami i nie liczy się do naszego limitu dwóch akcji na turę. Niektóre darmowe umiejętności po pierwszym użyciu wymagają wydania akcji dlatego musimy odpowiednio wybierać kiedy co powinniśmy użyć. Jest to dobra zagadka logiczna, w której staramy się wycisnąć jak najwięcej z naszych tury.

Anielskie Hura

Nie będę już wyśpiewywał w niebiosa jak bardzo lubię gry z asymetrycznymi postaciami lub frakcjami. W sumie w każdej mojej recenzji piszę dokładnie to samo i może to być jakieś moje zboczenie. Jednak szybko wracając na prawilne tory powiem wam, że różnice w postaciach są bardzo znaczące. To już nie chodzi o różnicę w jakieś jednej statystyce. Każdy aniołek ma swoje specjalne umiejętności oraz ścieżki rozwoju jakie może obrać. Mikko musi się poruszać przed lub po akcji. Gabriel manipuluje kartami modlitw, a taki Uriel zadaje spore obrażenia obszarowe. Nasze anioły możemy też rozwijać na kilka sposobów ulepszając ich zdolności oraz dodając nowe. Potrafi to zmienić to co dany bohater może zrobić. Bo taki mało mobilny Sagradius przy rozwoju może zyskać nowe możliwości ruchu i potrafi dobrze manipulować figurkami na mapie. Lubię jak w RPGach zdolności postaci potrafią współdziałać ze sobą i Deliverance też mi to dostarcza. Bo pomiędzy naszymi aniołami możemy zrobić kilka fajnych synergii.

Nasz sposób rozgrywki zmienią też przedmioty, które możemy zdobyć. Bo oprócz podniesienia statów zapewnią nam też specjalne zdolności. Rozwój w Deliverance jest bardzo przyjemny i podoba mi się jak wiele możliwości mamy do wyboru.

Fala Mroku

Było dużo o świętych to pora przejść do ich złych odpowiedników. Każdy wróg jest unikatowy, inaczej się zachowuje i ma swoje zdolności. Nie są oni tylko zwykłymi workami HPeków. Ich postępowanie w rundzie zależy od rzutu kostka ale nie martwmy się bo jesteście w stanie się na to przygotować. Po prostu trzeba przeczytać co tam mogą zrobić i odpowiednio się ustawić. Co nie oznacza, że będzie łatwo.

Walka z bossami czyli z upadłym aniołami jest po prostu epicka. Ciskają te swoje potężne ataki, a my tylko patrzymy jak zmniejsza się nam pasek zdrowia. Oczywiście każdy z nich posiada swoje specjalne zdolności, a jeszcze będą nas męczyć swoimi kartami ciemności. Bo oprócz walki z hordami demonów czeka nas też zmagania z mrokiem. Co rundę będziemy dobierać nowe karty ciemności, które sprawią, że wizyta w miasteczku Fallbrook nie będzie wróżyła nam świetlanej przyszłości. Te karty zapewnią wiele negatywnych jednorazowych efektów, a te ze stałymi zdolnościami mogą nas naprawdę szybko pogrążyć. Dlatego trzeba się cały czas modlić by móc je usunąć. To nie jest żart jakby co. Po prostu tak się nazywa ta akcja. Decyzja kiedy atakować, a kiedy się ich pozbywać będzie bardzo ważna. Bossowie mają też swoje specjalne karty ciemności, których nie możemy usunąć co sprawia, że z rundy na rundy stają się coraz mocniejsi.

Grasz na easy casualu?

Rozgrywka w Deliverance nie należy do łatwych i powiem wam, że grając na poziomie easy nie ma co się wstydzić. Bo gra bywa wymagająca i warto znać swoje umiejętności tak by dobrze z nich korzystać. Trochę pograłeś na łatwym to może masz ochotę na większe wyzwanie? Proszę bardzo. Deliverance oferuje nam 5 poziomów trudności. Mamy łatwy, normalny, koszmarny oraz dwa piekielne, które są tylko dla jakiś masochistów. Różnica pomiędzy nimi jest taka iż demony oraz bossowie dostają dodatkowe talenty. Zwiększa to wyzwanie i różnorodność przeciwników. Musimy jednak uważać bo czasami skille mogą tak się ułożyć, że będzie nam bardziej pod górkę. Kampanię też możemy sobie modyfikować starając się wypełnić challenge ale jeszcze nigdy mi się to nie udało. Dlatego ja zostaje na normalu bo chce sobie spokojnie pograć i nie wstydzę się z tego powodu. Bo moim zdaniem ten poziom zapewnia najlepszy balans pomiędzy zabawą a męczennictwem.

Anielsko mroczny klimat

W Deliverance bardzo lubię ten motyw walki światła z ciemnością. Bo czuć, że to my jesteśmy tymi dobrymi aniołami, którzy mają oswobodzić mieszkańców Fallbrook. Jednak gra wcale nie jest jakaś taka cukierkowa. Bo ten mrok, który zalewa planszę też jest mocno wyczuwalny. Fajne jest to, że większość aniołów i wrogów jest jakoś powiązanych z Biblią, a karty modlitw posiadają cytaty z pisma świętego. Przez to też ta gra często jest określana jako chrześcijańska. Jednak zanim zaczniecie kręcić nosem to powiem wam, że nie trzeba jej tak traktować. Jest to po prostu dobry skirmishowy dungeon crawler z wyjątkowo anielskim klimatem, który nic nam nie narzuca. Lubię jak gra jest klimatyczna i właśnie takie jest całe to Deliverance.

Pa na te figurki

Figurki aniołów są fenomenalne. Są fajnie cieniowane i nawet bez malowania wyglądają dobrze. Choć gdybyśmy to zrobili to tak z +10 do klimatu możemy dodać na spokojnie. Ilustracje demonów straszą, a nasze anioły wyglądają mega epicko. Czyli tak jak powinno być. Reszta komponentów też jest bardzo dobra i co najważniejsze wszystko mieści się w pudle dzięki insertowi. Jednak największą pochwałę dostaje ode mnie podajnik do żetonów. Bo sprawia, że rozkładanie gry i pakowanie jej jest bardzo szybkie, a to wszystko dzięki licznym przegródką na różne żetony. Sztosik jakich mało.

Ile Aniołów potrzeba do wykręcenia demonów?

W większości Deliverance grałem solo na dwa anioły. Chciałem spróbować różnych kombinacji bohaterów i poznać ich zdolności. Grało mi się bardzo dobrze i chyba lepiej niż podczas zwykłego solowego grania. Bo wtedy dostajemy takiego pomocnika, który korzysta z naszych zdolności ale czułem się jakoś sztucznie z nim. Co do skalowania to powiem wam, że im więcej naszych kompanów to tym więcej demonów na planszy i więcej kart ciemności przyjdzie nam dobierać. Gra potrafi się też wtedy trochę dłużyć ale mi to nie przeszkadzało.

Podsumowanie

Deliverance to świetny skirmishowy dungeon crawler, który urzekł mnie swoim anielskim klimatem. Bardzo podoba mi się ta walka dobra z ciemnością i to jak na wiele sposobów możemy rozwijać naszych bohaterów. Najlepsza rzeczą w tej grze jest oczywiście mało losowa walka i epickie pojedynki z Upadłymi Aniołami. Deliverance moim zdaniem jest DIABLO dobre.

Plusy

  • Anielsko mroczny klimat
  • Epickie walki
  • Mało losowości
  • Świetne Figurki
  • Ciekawa fabuła
  • Dużo dróg do rozwoju

Minusy

  • Nie mam do czego się przyczepić

[Współpraca reklamowa z Lowen Games]

Podobne Posty