|

Wiedźmin Stary Świat

Wiedźmin ma dwa ostrza. Jednym jest bardzo fajny combogenny system walki, a drugim jest lekko monotonny grind. Na trzeźwo nie dam rady słuchać tych farmazonów. Zapraszam” was na pierwsze wrażenia z trzyosobowej rozgrywki.

Ja w sprawie ogłoszenia. Podobno macie problem z jakimś potworem?

W grze wcielamy się w wiedźminów. Walecznych, lekko gburowatych mutantów co dobrze sieką mieczem. Będziemy podróżować, trenować nasze umiejętności, grać w kościanego pokera i co najważniejsze walczyć z potworami lub z innymi wiedźminami. Wszystko po to by stać się najsławniejszym zabójcą bestii w Wiedźminlandii.

„Ty jesteś wiedźminem anachronicznym, a ja wiedźminem nowoczesnym, idącym z duchem czasu.”

Przed wyruszeniem w drogę każdy z nas wybierze swojego wieśka. Należą oni do 5 różnych szkół, a każda z nich posiada swoją unikatową zdolność.

Możemy też naszym wiedźminom wymienić imiona dzięki specjalnie wysuwanemu elementowi na planszetce gracza. Bardzo fajny mały patencik.

„Lepiej bez celu iść naprzód niż bez celu stać w miejscu, a z pewnością o niebo lepiej, niż bez celu się cofać.”

Tura każdego gracza składa się z 3 faz. W pierwszej fazie czeka nas poruszanie się po mapie, trening naszych umiejętności, zdobywanie złota, tropienie bestii oraz gra w pokera. Ścieżek do wyboru jest sporo, a jedyne co nas ogranicza to liczba kart na ręce oraz rodzaj terenu. Bo nasze karty walki służą też do poruszania. Przemieszczanie do sąsiedniej lokacji kosztuje nas odrzucenie jednej karty z odpowiednim rodzaje terenu.

Pierwsza faza to takie przygotowanie do tego co ma nadejść. Czeka nas taki mały grind po pieniądze, rozwój skilli oraz inne duperele. Nasza podróż tak naprawdę zależy od tego gdzie znajduje się potwór, na którego polujemy lub cel naszego zadania. Czasami musimy skoczyć do sąsiedniego miasta, a niekiedy trzeba przejechać przez całą mapę. „Żądam satysfakcji! To udaj się do najbliższego zamtuza.”

„Jeśli cel przyświeca, sposób musi się znaleźć.”

Druga faza przynosi już więcej emocji. Pojawi się walka, eksploracja oraz medytacja. Wybierzemy jedną z opcji i podczas tego etapu musimy się zdecydować na jedną z nich.

Eksploracja polega na dobraniu karty zdarzenia. Inny gracz przeczyta jej treść, a my zdecydujemy , którą z dwóch opcji wybierzemy. Czasami dostaniemy za to pieniądze, wpiernicz lub może to prowadzić do jakiegoś dłuższego zadania. Każda karta zawiera taki fajny opis fabularny i jest to jedna z tych rzeczy, które nadaje tej grze tego wiedźmińskiego klimatu. Karty możemy dociągać z dwóch różnych stosów więc teoretycznie tak szybko się nie powtórzą. Są one bardzo urozmaicone, ale nie jesteśmy pewni co nam oferuję ten wybór. Jak nie będzie zadania z odnalezieniem patelni to będę dość srogo zawiedziony.

„Ten, kto raz nie złamie w sobie tchórzostwa, będzie umierał ze strachu do końca swoich dni.”

W walce będziemy ciąć, siekać, robić finty, pół piruety oraz uniki. Walka dzieli się na tury i jest rozgrywana naprzemiennie z potworem. Na początku walki zaczynamy z tyloma kartami ile mieliśmy na ręce. Później będziemy dobierać nowe w zależności od naszego poziomu ataku. Karty posiadają swoje własne umiejętności oraz kolor. Będą też miały możliwość tworzenia serii ataków. Bo np. gdy zagraliśmy kartę niebieską to może ona nam dać sposobność na zagranie jakiegoś innego koloru, który mamy na ręce.

Nasze monstra maja swój poziom oraz umiejętności. Mogą już one zadziałać nawet przed walką. Zarówno nasze życie oraz życie potwora przedstawia liczba kart w talii. Cholera to może nie opłacało się palić aż tyle kart z decku.

Gdy potwór atakuje to inni gracze będą decydować czy robi szarże czy gryzie. Każda kart potwora ma swoje umiejętności więc tak naprawdę będziemy trochę decydować w ciemno. Jednak jest to dość satysfakcjonujące, gdy dzięki wybranej opcji komuś wlepimy 5 obrażeń. To znaczy potwór to zrobił.

Obrażenia polegają na odrzuceniu kart z naszej talii. Gdy będziemy mieli tarczę to wpierw obniżymy jej poziom, a dopiero później przejdziemy do pozbywania się kart.

Podczas walki użyjemy też naszych umiejętności specjalnych, eliksirów oraz zdolności zdobytych z zabijania potworów. Eliksiry zwiększą nasze obrażenia oraz pozwolą dobrać dodatkowe karty. Niektórych umiejętności możemy użyć raz na walkę. Im więcej potworów pokonaliśmy tym nasz wiedźmin staje się silniejszy. Wszystko to tak rewelacyjnie się zazębia, że mógłbym praktycznie tylko walczyć w tej grze. Walka moim zdaniem jest bardzo miodna, dynamiczna i satysfakcjonująca.

Grając wiedźminem ze szkoły wilka mogłem zadawać dodatkowe obrażenie gdy zagrałem 3 karty ataku pod rząd. Było to świetne bo faktycznie czułem się tak jak taka maszyna do zabijania.

„Zszyj czerwone z czerwonym, żółte z żółtym, białe z białym. Na pewno będzie dobrze.”

W ostatniej fazie możemy odrzucić pozostałe karty z ręki i dobrać do 3 nowych z talii. Później będziemy mogli zakupić nowe karty. Kolejny aspekt, który mi się podoba w Wiedźminie. Budowanie naszej talii i zbieranie nowych combosów jest bardzo ważne. Bo nie tylko musimy patrzeć na zdolność przedłużanie naszych serii ciosów, ale musimy też jeszcze patrzeć na to jaki teren nam oferują. Bo nie chcemy ograniczać naszych ruchów w przyszłej rundzie.

„Miłość to nie tylko znaczy brać. Trzeba też umieć rezygnować.”

Rozgrywkę prowadziliśmy jeszcze na prototypie. Jednak wygląd mapy i układ miast ma się już nie zmienić. Od strony wizualnej wiedźmin mi się podoba. Mapa jest przejrzysta, karty mają klimatyczne ilustracje, a figurki są po prostu wyborne. W sumie nawet nie wyobrażam sobie posiadania zwykłej wersji. Bo jakby nasze figsy potworów zastąpić płaskimi żetonami to wyglądałoby to dość biednie. Jedynie to przyczepiłbym się do kości. Są to kości K6, a na każdej z nich mamy odpowiednią liczbę znaków. Wartości od 1 do 3 są czytelne. Reszta tworzy okrąg przez który możemy się łatwo pomylić co do tego jaka wartość wypadła. Wymaga to od nas chwilowej pauzy by się nad tym zastanowić.

„Błędy też się dla mnie liczą. Nie wykreślam ich ani z życia, ani z pamięci. I nigdy nie winię za nie innych.”

Przy okazji robienia pauzy to uwaga bo czeka nas spory downtime. My graliśmy w trzy osoby, ale przyznam szczerze nie wyobrażam sobie prowadzenia przygody w pięć osób. Jeżeli każdy z nas by wybrał walkę to tury by trwały wieki. Tak naprawdę jeden z graczy mógłby sobie zaparzyć herbatkę i jeszcze ze spokojem ją wypić. Tak jak teraz graliśmy to było spoko. Bo gra starała się nas zaangażować nawet w turze przeciwnika.

Na początku miałem takie wrażenie, że będzie czekał nas pasjans. Jednak dzięki temu, że czytam karty innym graczom, gramy z nimi w pokera lub możemy też z nimi walczyć. To nie czeka nas aż taka nuda. Jednak nadal tą herbatę raczej dopijemy.

„Coś się kończy, coś się zaczyna.”

Cieszę się, że w końcu zagrałem w tego wieśka. Opinie zasłyszane były dość różne i fajnie było się przekonać na własnej skórze. Bo wszystkie znaki na niebie i na ziemi mówiły, że będzie to taki talizman w świecie Sapkowskiego. Jednak dostajemy tu świetną walkę, budowanie combosów oraz fabularne wydarzenia. Trochę mnie to zaskoczyło, że gramy tak długo aż nie zdobędziemy odpowiedniej liczbę punktów sławy. Przez to rozgrywka może się wydawać taka rozwleczona. Bo tak jak w grach MMO będziemy grindować by ulepszać naszą postać by później stoczyć epicką walkę z bossem. Później to powtórzymy, jeszcze raz to powtórzymy i znowu to powtórzymy. Dlatego czuje się jakby to była taka piosenka Jaskra, w której zwrotka nas usypia, a refren sprawia, że warto dać grosika temu wiedźminowi. Ja bardzo chętnie zagram ponownie bo dla samej walki moim zdaniem warto się pokusić o to zabijanie potworów.

„Mhm. Chcesz usłyszeć fraszkę?”

Zamieszczone cytaty pochodzą z książek Andrzeja Sapkowskiego oraz gier CD Projekt Red.

Podobne Posty