Valkyries
Valkyries to gra od 2 do 4 graczy, w której zapolujemy na różne bestie na książkowej arenie. Do eliminacji monstrów jednak nie użyjemy naszych włóczni lub toporów. Bo główną bronią Walkirii w tej grze będą kolorowe pisaczki.
Naszą wyprawę zaczniemy od otworzenia książki na pierwszej stronie. Każda Walkiria otrzyma swoją talię, z której dobierzemy 3 karty na rękę. W naszej turze zagramy jedną kartę dla ruchu, a drugą dla ataku. Podczas przemieszczania musimy uważać na aktywnego stwora. Bo jeżeli przejdziemy przez takiego lub wylądujemy na nim to dostaniemy obrażenia. Po zakończonym ruchu zabijemy potwory z drugiej wybranej karty wokół nas. Jeżeli nie zabijemy aktywnych potworów w naszym obszarze to otrzymamy kolejne rany. Następne dobieramy 2 karty z talii i następny gracz może szykować się do bitwy.
Walka będzie trwała tak długo aż wszyscy nie zginą albo kiedy nie minie 8 rund. Na sam koniec rozgrywki wygra ta Walkiria, która zakreśliła najwięcej bestii swoim kolorem.
Trudny początek
Może nie brzmi to jakoś ambitnie ale wierzcie mi, że nawet najwięksi narzekacze byli zdziwieni już przy swoim pierwszym ruchu. Bo wygląda to tak, że musimy cały czas planować naszą trasę by nie zginąć. Dlatego podczas pierwszego ruch ktoś radośnie się porusza, zabija potwory, a ja im przypominam o tych 3, które ich właśnie atakują. Wtedy patrzą na mnie tym błagalnym wzrokiem kotka i pytają się czy mogą cofnąć swój ruch?
Ja oczywiście zgadzam się… w większości przypadków.
Mamy tutorial za nami. To może chcielibyście zagrać jeszcze raz, ale z małą modyfikacją? To od teraz będziemy dodatkowo punktować za karty celów. Nagle okazuje się, że warto zabijać potwory obok siebie, może będzie trzeba z ich trucheł ułożyć jakiś szlaczek albo któraś bestia przyniesie nam minusowe punkty. Te cele są takim niezłym urozmaicaniem, z którym nie wyobrażam już sobie nie grać.
Jesteście ciekawi co jest na kolejnej stronie?
Jeżeli sądzisz, że grze przydałaby się lekka asymetria to proszę bardzo. Dodatkowo każda wojowniczka może wyposażyć się w jakiś oręż, który modyfikuje nasz obszar ataku lub pancerz, który neguje obrażenia. Oczywiście łączymy to naszymi z celami i już rodzi nam się coś fajnego.
To może jeszcze jedna strona?
Wiem, że już jest późno, ale może warto zobaczyć co stanie się dalej. Bo przed nami mamy jeszcze tryb kampanii, w którym rozegramy 3 rozgrywki pod rząd i zwycięzcą będzie gracz z największą liczbą punktów. To jeszcze dodam, że każdy scenariusz otrzyma swoje zasady, które zmienią podstawy rozgrywki lub dodadzą kilka ciekawych smaczków. Może stoczymy bitwę z generałami, które będą zawsze atakować lub na środku bitwy pojawi się kapliczka, która zapewni nam karty mocy jak zakończmy na niej ruch. Wtedy właśnie Valkyries rozwijają swoje skrzydła i pokazują siłę tej zakreślanki.
Kiedy nie mamy czasu na całą kampanię to nic nie stoi nam na przeszkodzie byśmy te dodatkowe zasady wcielili sobie do pojedynczego scenariusza. Uwielbiam to jak bardzo dużo rzeczy możemy sobie tu urozmaicić.
Podsumowanie
W tym roku wybierając się na Spiel Essen miałem bardzo małą listę gier, którą byłem w ogóle zainteresowany. Bo w większości czekały na mnie tylko trick-takinigi oraz eurasy. Czyli coś za czym nie przepadam.
Dlatego bardzo cieszę się, że natrafiłem na Valkyries. Bo na początku przyciągnęła mnie piękną oprawą wizualną oraz kolorowymi pisaczkami. Choć szybko okazało się, że jest tu coś więcej. Dla mnie tym więcej są te dodatkowe moduły, które modyfikują nam rozgrywkę i wprowadzają wiele urozmaiceń. Ja wiem, że jest to bardziej lightowa gra, ale bawię się przy niej świetnie. Bo w większości wykreślanek zdobywam punkty za zbierania zwierzaczków, a tu dostajemy to w formie walki z potworami.
Ostateczny werdykt: Takie urozmaicenie to ja szanuję*
*Po każdej rozgrywce warto zmazać wszystko to co zakreśliliśmy. Szczególnie po fioletowym pisaku. Bo jest tak mocny, że nawet najsilniejsze wojowniczki będą miały z tym problem później.
Czy ja wspominałem, że po tej książce można mazać dosłownie wszędzie?
[Współpraca reklamowa z Tranjis Games]