Point City
Point Salad był dla mnie szybkim fillerkiem, w którym mieszaliśmy różne warzywa tak by zrobić jak najbardziej zdrową sałatkę punktową. To teraz mamy możliwość udać się na miasto by zjeść coś równie smacznego ale bardziej złożonego.
To tyle z tego budowania
W Point City będziemy budować nasze miasto z kart. W każdej rundzie będziemy dobierać dokładnie 2 karty z rynku które leżą obok siebie. Nie! Na ukos nie można. Możemy też dobrać 2 karty w ciemno i udawać, że wcale nie wiedzieliśmy jaka karta leży pod spodem tej pierwszej.
Karty zasobów pozwolą nam budować budynki. Możemy też dobrać kartę budynku ale wtedy musimy mieć surowce by go zbudować. I tu bym powiedział, że teoretycznie to wszystko. Jednak jakoś te punkty trzeba zdobyć.
Splendor punktów
Niektóre zbudowane budynki oprócz punktów dadzą nam też trwałe surowce do dalszych zakupów. W takim Splendorowatym stylu będziemy mieli zniżkę na postawienie nowych budowli w zależności od ich koloru. Są też jeszcze budynki publiczne, które zaoferują nam unikatową punktację. I tu nareszcie robi się ciekawie. Kiedy ktoś postawi budynek publiczny to bierze jeden żeton punktacji sprzed nosa innych graczy. Czyżbyś punktował za budynki z liściem? O jak mi przykro ale już nie! Różnorodność tej punktacji jest dość spora i podoba mi się, że bierzemy je na zasadzie kto pierwszy ten lepszy. Bo czuć tu ten wyścig i rywalizację z innymi graczami.
Zapominalskie uzupełnianie
Sprytne jest to, że strefa rynku będzie cały czas się zmieniać. Jeżeli weźmiemy kartę z budynkiem to w jego miejsce wstawiamy zasób i to samo działa na odwrót. Tak przy okazji to karty są dwustronne jakbym zapomniał o tym wspomnieć. Jednak nie możemy sobie ich obrócić od tak. Powiedziałem, że nie możemy obrócić więc tak nie róbmy!
System uzupełniania jest łatwy ale często się zdarza, że w jakimś chaosie człowiek o tym po prostu zapomina. Dlatego do grania dorzucono 2 żetony, które mają nam to ułatwić. Gorzej jak zapomnimy o nich i o kartach jakie były brane. To wtedy pozostaje nam tylko narzekanie i wypełnienie rynku tak jak myśleliśmy, że było.
Tłoczno czy pasjansowo?
Point City pozwala na rozgrywkę od 1 do 4 graczy. Budowanie jest raczej takie pasjansowe, a liczba graczy wpływa na zmiany na rynku oraz tego jak szybko znikają żetony dodatkowej punktacji. Dlatego grało nam się dobrze we dwójkę jak i w pełnym składzie. Choć rozgrywka w 4 graczy jest łatwiejsza do przygotowania bo mamy mniej kart do odrzucenia na początku. Bo podobnie jak w Kaskadii część z nich musimy odrzucić w zależności od liczby graczy i poziomu budynków.
Samotna wizyta na mieście
W wariancie solo w Point City będziemy walczyć z automą na punkty. Ona w swojej rundzie będzie podbierała nam karty z rynku. Choć fajnym patentem jest to, że będziemy wiedzieć na jakie karty się czai. Powoduje to, że możemy sobie tak ustawiać rynek by dawać jej same zasoby za, które nie punktuje. Bo automa dostanie punkty za zabrane budynki i żetony publiczne. Automa ma 3 poziomy trudości i każdy z nich oferuje inne wyzwanie. Ja polecam grać na hardzie. Bo tutaj wiemy, że walczymy, a na innych poziomach to jest taki śmiech na sali. Co do wariantu solo to powiem wam, że zagrałem w niego tylko kilka razy na potrzeby recenzji. Nie jest aż tak angażujący bym chciał to kiedykolwiek powtórzyć.
Jakość i komponenty
W tym małym pudełeczku dostajemy mnóstwo kart, kilka chopisów, a wszystko spakujemy do przenośnego insertu. Ilustracje na kartach są dość oszczędne ale ciesze się, że wszystko jest bardzo przejrzyste i w mocnych odcieniach niebieskiego. Bardzo też podoba mi się to, że kolory budynków odpowiadają zasobom jakie musimy wydać do ich wzniesienia. To niby taka mała rzecz ale cieszy. Choć ile można stawiać tych food trucków w mieście?
Podsumowanie
Point City nie oferuje aż takiej innowacji ale sprawia, że dobrze się bawię stawiając nowe budynki w mieście. Choć gdyby nie walka o te żetony z budynków publicznych to raczej nie byłoby aż takiej ekscytacji z mojej strony. Tak to gra zastępuje mi Point Salad bo dostaje coś po prostu lepszego i bardziej rozbudowanego z lekką nutką rywalizacji.
Ostateczny werdykt: Point City to gra warta splendoru punktów
[Współpraca reklamowa z Lucky Duck Games]