Dice Throne
Dice Throne to głupia losowa gra. Z głupimi losowymi kośćmi oraz z głupim losowym dobieraniem kart. To w takim razie dlaczego cały czas chętnie do niej wracam?
Sprawdźmy to.
W Dice Throne oprócz bycia głupią losową grą jest pojedynkiem pomiędzy bohaterami, którzy wyglądają jakby byli wyciągnięci wprost z popularnej gry MOBA. Będziemy się okładać po twarzy kośćmi oraz kartami by zredukować naszych przeciwników do zera.
Rozgrywka
W naszej turze dobieramy kartę, zwiększamy punkty walki i jesteśmy gotowi do rzutów. Przed turlaniem kosteczek możemy jeszcze zagrać karty by np. polepszyć nasze umiejętności lub zrobić inne psikusy. Wydamy na to nasze pieczołowicie zebrane punkty walki.
Gdy w końcu będziemy gotowi na walkę to rzucimy 5 sześciościennym kośćmi licząc na dobre wyniki. Później możemy wykonać do dwóch przerzutów by poczuć się jak jakieś monstrum w Tokio. Rezultaty kości będziemy dopasowywać do naszych wielu zdolności ataku. Niektóre wymagają specyficznych symboli na kościach, a część korzysta z zasad pokera. Każda postać jest asymetryczna więc na bank będziemy mieli w czym wybierać. Jak już wejdzie nam jakiś potężny atak to możemy wtedy przeciwnikowi strzelić z palców, rzucić jakimś chwytliwym tekstem lub po prostu zaśmiać mu się prosto w twarz. Kolejność jest dowolna.
Niestety może się zdarzyć, że za bardzo przeszarżowaliśmy z tym przerzucaniem kości i wyszło nam totalnie nic. Wtedy zostaje nam tylko załamka i spuszczenie głowy ze wstydu licząc na podobne wredne reakcje ze strony przeciwnika jak przedstawiłem powyżej.
Na wynik kości możemy jeszcze wpłynąć naszymi kartami. Jest to jeden z tych momentów gdzie czuje kontrolę nad wynikiem kości. Niestety to samo może zrobić nasz rywal. Może nawet zmienić nasz wynik. Bywa to bardzo złośliwe. Podoba mi się.
Po przeprowadzeniu ataku oponent może użyć swoje zdolności obrony. Ma wtedy tylko jeden rzut więc liczymy na jego pecha. Znowu możemy zagrywać karty dopóki nas jeszcze na to stać.
Niektórych ataków nawet nie możemy obronić. Wszystkie te nieuchronne, „chronne” oraz inne typy obrażeń musimy sprawdzić w specjalnej tabeli. Kiedyś obiecałem sobie że zapamiętam te wszystkie informacje. Jednak nie oszukujmy się. Trzeba cały czas patrzeć na tą tabelę by nie zrobić błędu.
Ten losowy pojedynek wygra gracz, który zredukuje punkty życia przeciwników do zera.
Jak widzicie jest tutaj spora losowość. Na rzut kośćmi można wpłynąć kartami, ale to też takie musimy dobrać z naszej talii. Karty mogą też ulepszyć nasze zdolności sprawiając, że staniemy się silniejsi. Może oczywiście też to nie nastąpić i sądzę, że rozwój bohaterów mógłby być przeprowadzony w jakiś lepszy sposób.
Podsumowując walkę to sądzę, że ciężko stosować jakąkolwiek taktykę w Dice Throne. Po prostu musimy liczyć na swoje szczęśliwe rezultaty. Za każdym razem kiedy przerzucam moje kości to oprócz bólu w plecach czuję to nutkę ryzyka. Czy może lepiej zostawić ten bezpieczny wynik czy może spróbować osiągnąć coś więcej. Powiem wam, że to mnie kręci w tej grze.
Piramida finansowa
Oprócz tej nutki ryzyka uważam, że coś jeszcze jest fajnego w tej grze. To mnogość postaci do wyboru oraz ich asymetryczność. Każdy zestaw Dice Throne składa się z dwóch bohaterów, z różnymi zdolnościami, innymi kartami oraz tymi bajeranckimi kośćmi. Ci bohaterowie posiadają też mega ultimate atak, który powoduje, że nie będzie tego we wsi.
Ja posiadam w kolekcji dwa zestawy i boję się co może się stać jak wyjdzie sezon drugi.
Barbarzyńca vs Księżycowa Elfka
Barbarzyńca skupia się na silnych atakach oraz leczeniu siebie. Jest bardzo dobrym w tym co robi, ale jest cholernie nudny i oklepany. Ma fajną rudą brodę, ale czasami to nie wystarczy.
Za to Księżycowa Elka posiada dużo interesujących umiejętności, które potrafią osłabić przeciwników różnymi negatywnymi statusami. Jest też bardzo zwinna bo potrafić całkowicie uniknąć ataków. Na obecną chwilę jest moją ulubioną bohaterką.
Piromantka vs Mroczny Złodziej
Piromantka jest tak samo pomarańczowa jak barbarzyńca. Jej ogniste obrażenia biją kilku wrogów na raz. W jej atakach czuć ten kunszt bojowy. Jest świetna na multiplayer.
Mroczny Złodziej nie jest aż taki łatwy w obsłudze. Jego ataki kradną punkty walki, które sam musi zbierać by zwiększyć jego moce. Bardzo podobają mi się jego mechaniki, ale nie uważam go aż za tak mocnego.
Asymetryczność postaci moim zdaniem jest największą zaletą oraz wadą tej gry. Bo po rozegraniu kilku partii mam ochotę kupić więcej zestawów. Wiem, że jest to piramida finansowa, ale i tak nie mogę się temu oprzeć. Ktoś zna jakieś lekarstwo?
Multiplayer
Posiadając kilka zestawów możemy rozegrać sobie taki mały turniej lub zagrać w kilku graczy naraz. My próbowaliśmy rozgrywkę drużynową 2 vs 2. Moce bohaterów fajnie się łączyły, ale całą zabawę zepsuła piromantka. Jest po prostu za silna na ten wariant .
Grafika oraz Komponenty
Kolejnym dużym plusem tej gry jest grafika oraz jakość komponentów. Bardzo podobają mi się ilustracje oraz ten kreskówkowy klimat. Każdy bohater posiada swoje pudełko, które sprawia, że przygotowanie do rozgrywki trwa dosłownie chwilę. Do tego dochodzą jeszcze te świetne kości. Aż trzęsę się z radości gdy mogę nimi rzucać.
Podsumowanie
Dice Throne to głupia losowa gra. Z głupimi losowymi kośćmi oraz z głupim losowym dobieraniem kart. Nie można tu stosować żadnej taktyki. Trzeba się zdać tylko na ten głupi los. Jednak jak już wejdzie nam jakiś potężny atak to cieszę się bardziej niż nastolatka na widok nagiej klaty Harry’ego Stylesa. Moje wody radości popuszczają sprawiając, że czuje jakby udało mi się coś osiągnąć w życiu. To uczucie uzależnia bardziej niż kolejne opakowanie jeżyków w moim brzuszku. Oczywiście każda przegrana sinusoidalnie sprawia, że mam ochotę wziąć to pudełko i delikatnie odłożyć je na półkę. Po kilku tygodniach znowu chcę rzucać kośćmi licząc tym razem na lepsze rezultaty. Chciałbym powiedzieć moim lekarzom, że syndrom jeszcze jednej partii to prawdziwa choroba. Choć oni nadal twierdzą, że Dice Throne to głupia losowa gra. Tylko dlaczego mam dalej ochotę w nią grać?
Czy ktoś z was zna odpowiedź na to pytanie? Możecie polecić jakiegoś planszówkowego lekarza?