Astro Knights Pierwsze Wrażenia

Astro Knights czyli strażnicy galaktyki walczący z nemesisami z Aeons Enda.

Drugie wrażenia po dwóch bitwach z dwoma różnymi bossami.

Pierwszą naszą walkę stoczyliśmy z Furionem, który był praktycznie odpowiednikiem Gnieworodnego. Miał bardzo ciekawy mechanizm kart artylerii, który bił mocniej niż Mike Tyson.

Drugie starcie czekało nas z gwiezdną królową roju czyli z Architect 0-815. Ten boss tworzył małe maszyny, który natychmiastowy odpalały swoje zdolności zwiększając ich efekt za każdego innego droida w grze.

Obydwie walki zakończyły się sukcesem, ale to wszystko dzięki świetnej załodze.

Wrażenia

Tak Astro Knights to praktycznie Aeons End tylko, że w kosmosie. Znowu czeka nas deck building, kooperacja, zbieranie ładunków, asymetryczne postacie oraz walka z bossami.

Jednak jest kilka rzeczy, która ta gra robi lepiej niż jedna z moich ulubionych kooperacji ever.

Po pierwsze i najważniejsze to rynek kart. Już nie mamy z góry określonych 9 kupek kart, z których budujemy talię. Teraz nasz ryneczek składa się z różnych kart podzielonych według kosztu na 6 stert. Oznacza to, że nie musimy szykować i wybierać sobie kart dostępnych w grze. Tasujemy wszystko według kosztów, układamy rodzajami i już możemy grać. To jest zmiana, o której od zawsze marzyłem w moim Aeons Endzie.

Kolejną rzeczą, która przyspiesza rozgrywkę to jest to, że nie musimy już szykować talii bossa. Każdy złol dostaje swój specjalny deck. Dzięki temu walki stają się bardziej unikatowy bo nie spotkamy mojego „ulubionego” przyżegacza, który prześladował mnie praktycznie w każdej rozgrywce.

Zlikwidowano karty mocy nemesis, które potrafiły psuć nam całą rozgrywkę. To trochę szkoda bo czułem, że Astro Knights pod względem poziomu trudności jest zdecydowanie łatwiejsze.

Zastąpiono to levelowaniem bossa, który zwiększa siłę swoich ataków oraz zdolności. To akurat mi się bardzo podobało. Szczególnie w walce z Furionem bo było widać, że chłopak się już wkurzył.

Nasze gwiezdne gravehold już nie jest typowym workiem życia. Teraz w pudełku dostajemy kilka baz, a każda z nich ma swoją specjalną zdolność, którą odpalimy po naładowaniu.

Bohaterowie też byli bardzo interesujący bo zdolności mieli naprawdę fajne, a nie jak niektórzy z naszych magów bram.

Co do wyglądu to bardzo podoba mi się taki lekko kreskówkowy strażniko-galaktyczny styl. Zmianie uległa też planszetka postaci. Bo teraz dostaliśmy wygodne tory, które liczą ładunki oraz życie. Nie musimy też bawić się w obracanie bram oraz ich wzmacnianie. Po prostu wydajemy hajs i je mamy.

Podsumowanie

Astro Knights to szybsza i zgrabniejsza wersja Aeons Enda, która wiele rzeczy usprawnia. Czy zatem jeżeli mamy Aeons Enda czy warto zakupić tą kosmiczną wersję?

A co cię interesuje na co wydaje pieniądze! To moja decyzja!

Podobne Posty