Kotki

Kto z nas nie lubi tych pięknych, futrzastych, niezależnych i humorzastych istotek? Jeżeli nie lubicie kotów to lepiej nie czytajcie tej recenzji, bo zaraz zrobi się mocno słitaśnie.

W grze naszym zadaniem jest zdobycie sympatii jak największej liczby kotów. Wiadomo jednak, że koty są bardzo wybredne. Dlatego będziemy przekupywać je jedzonkiem i zabawkami, które będziemy układać na tekturowej poduszce.

W naszej turze możemy zbierać przynęty lub wabić koty. Zbieranie przynęt polega na odkrywaniu kart ze wspólnego stosu. Możemy to robić tak długo jak tylko chcemy. Tylko uważajmy na psa, który może wyskoczyć i sprawić, że nasza tura nagle się skończy, a dobrane karty przepadną. Kiedy jednak nie pojawił się wściekły piesek to dobrane karty ułożymy na naszej poduszce. Na każdej z nich mogą się znajdować maksymalnie 4 karty. Reszta po prostu nam przepadnie.

By zwabić koty będziemy wydawać zebrane karty. Niektóre kotki będą żądały więcej kart, ale za to obdarują nas większą liczbą punktów. Te kotki, które podeszły do nas zapewnią nam też specjalne jednorazowe zdolności. Pozwolą nam m.in wymienić kotki z rynku, zignorować jeden atak pieska, dobrać przynęty oraz przesunąć poduszki.

Gdy którykolwiek z graczy zdobędzie 10 punktów gra dobiega końca. Kto zdobędzie ich najwięcej dostaje tytuł największego kociarza.

Wrażenia

Jak tylko dostaliśmy tą grę od firmy Trefl to po prostu rzuciłem się na nią. Wiedziałem, że muszę w to zagrać, bo kocham kotki. Za samą okładkę ta gra powinna dostać ode mnie najwyższą notę. W środku pudełka dostajemy mnóstwo kart, poduszeczki i różne kartonowe kotki. Pod względem komponentów jest naprawdę dobrze.

Instrukcja szybko wprowadza nas do rozgrywki i jest napisana w kilku językach. Chociaż o dziwo nie ma tam angielskiego.

Sama rozgrywka jest dość szybka i trwa krócej niż czekałbym na kotka moich rodziców, który zaszył się gdzieś w piwnicy. Można rozegrać też wariant wydłużony do 15 punktów i ten mi się bardziej podobał.

Dobieranie kart przynęt zawiera fajny mechanizm kuszenia szczęścia. Bo to my decydujemy ile kart dobrać i kiedy spasować. Chociaż jak ktoś dobrał te 3 karty i nie było psa to z reguły pasował. Gdyby przy pierwszej dobranej karcie był piesek to możemy go zignorować. Tak żeby nikt nie był poszkodowany.

Wabienie kotków też jest ciekawe, bo każdy zdobyty kot ma swoją jednorazową zdolność. Możemy jej użyć w dowolnym momencie naszej tury. Najbardziej podobała mi się możliwość zamiany poduszek tych po prawej lub lewej stronie. Wprowadza to też element negatywnej interakcji. Wyobraźmy sobie sytuacje, że jeden z graczy zebrał już potrzebne przynęty, a my zamienimy poduszki i może wtedy zostać z niczym. Nawet jego poduszka może dotrzeć do nas byśmy mogli z niej skorzystać.

Na górze każdej poduszki znajduje się specjalne pole, która pozwala wymienić się kartami z innych poduszek, które też tam się znajdują. Pozwala to komuś coś podebrać lub po prostu pomóc nam w przygarnięciu kotka.

Podsumowanie

Kotki okazały się naprawdę dobrą grą, która zachwyca swoim pięknem, słodkością i szybką rozgrywką. Jest to też dość prosta pozycja, ale w sumie spełnia swoje wymagania idealnej niedzielnej gry. Kolejny świetny tytuł od Wydawnictwa Trefl, który nas zaskoczył i sprawił masę radości.

[Współpraca reklamowa z Trefl]

Podobne Posty