|

Leviathan Wilds

Ten rok zdecydowanie należał do coopów. Bo walczyłem z Demonami w Massive Darkness 2 oraz Deliverance. Obalałem ogromne Kaiju w Primal the Awakening. Sprawdziłem co dzieje się pod karczmą w Tales from the Red Dragon Inn. Uciekałem przed ciemnością w Chronicles of Drunagor. Zrobiłem szybkie zakupy w Małych Epickich Zombie oraz zapytałem żony czy leci z nami pilot w Halo Wieża. Wszystkie te gry są świetne i naprawdę pod względem gier kooperacyjnych to jest bardzo dobry rok.

Dlatego zapraszam was na recenzję Leviathan Wilds. Jednej z lepszych kooperacji w jakie grałem.

W Leviathan Wilds wspinamy się na ogromne monstra by rozbić z nich kryształy powodujące korupcję. Będziemy walczyć z naszą wytrzymałością, przyczepnością oraz zmiennymi warunkami jakie zaserwują nam ci tytani.

Jak zacząć wspinaczkę?

Każdy wspinacz ma swoją talię kart. Na początku gry dobieramy 3 karty i w naszej turze będziemy zagrywać jedną z nich dla punktów akcji. Dzięki temu możemy przemieszczać się, skakać, szybować, rozbijać kryształy i czasami nawet odpoczywać by zregenerować nasze siły. Oprócz tego będziemy mogli też zagrać pozostały karty dla ich dolnych zdolności. Te są już tak zróżnicowane i zależą od wybranego bohatera i klasy postaci. Kiedy wykonamy nasze akcje przechodzimy do rozpatrywania ataku Lewiatana. Pod koniec naszej tury dobieramy do 3 kart i następny gracz może już ruszać. Wygrywamy kiedy rozbijemy wszystkie kryształy na bestii, a przegrywamy kiedy zginie choć jeden z członków drużyny i po tym nie zdążymy osiągnąć naszego celu.

Kolosalnie ogromna regrywalność

Po pierwsze i najważniejsze mamy do dyspozycji 17 różnych kolosów. Nasze żywe ściany wspinaczkowe różnią się ścieżkami jakie możemy obrać, swoimi zdolnościami i praktycznie każdy z tych bossów ma swoją unikatową mechanikę. Pająk oprócz szerzenia Arachnofobii rozmieszcza pajęczyny i próbuje nas w nie złapać. Skupisku gruzu zwane Avalanchem mrozi nas, a jego części ciała rozprzestrzenione są po całej mapie. Larry Homar wymaga od nas zbierania reliktów. Beholder puszcza do nas oczko dla różnych ciekawych efektów. Dosłownie każdy potwór to inny poziom wyzwania, różne karty zagrożeń oraz co najważniejsze spore urozmaicenie dla nas. Są nawet 2 takie fikuśne kozy bliźniaczki, które skaczą po górach przemieszczając się cały czas po mapie. Twórcy tej gry mieli naprawdę świetną wyobraźnię projektując przeciwników dla nas.

Wyżyny kombinatorstwa

By stworzyć naszą talię wspinaczkową dodajemy karty bohatera oraz jednej wybranej klasy postaci. Do naszej dyspozycji mamy 8 bohaterów oraz 8 klas postaci. Daje nam to dość spore pole do kombinacji. Biorąc pod uwagę, że każdy bohater oraz klasa postaci ma swoje specjalne umiejętności. Po prostu WOW. Są bohaterowie, którzy mają prostą umiejętność np. +1 do uderzenia, ale są też tacy co zapewniają specjalne tokeny dla siebie lub innych graczy. Tak samo jest z klasami postaci. Te bardziej zaawansowane wymagają od nas lepszego zarządzania swoimi mechanikami. Jednak daje to dość sporą satysfakcję. Moimi ulubionymi są Magus oraz Gambler. Magus posiada 3 tokeny magii, które wydaje by wzmacniać swoje efekty z dołu kart. Za to granie Gamblerem to czysty hazard. Bo rzuca on swoją wielgachną monetą i czasami wejdzie coś ekstra, a czasami dostaniemy grube nic. Każda profesja jest opisana 3 statystykami. Mobilnością, supportem oraz poziomem łamania. Pomoże to nam w dowolnym mixowaniu wszystkiego tak by znaleźć dobry balans dla całej drużyny. Choć powiem wam, że i tak wszystko dobrze współdziała ze sobą.

Nie ma pauzy

No dobra, ale jak wygląda sama rozgrywka? Jest po prostu miodna. Bo niby to takie proste chodzenie po kółeczkach i zagrywanie kart dla punktów akcji. Jednak ma to ogromne znaczenie co mamy w danej chwilę na ręce i co chcemy zrobić. Bo często musimy dostosowywać się do ataków przeciwnika, który telegrafuje je swoją kartą, którą odkrywamy na początku naszej tury. Wtedy będziemy wiedzieć co nas czeka i możemy przemyśleć jak tego uniknąć. Zagrożenia czekają też na nas w turze naszych znajomych. Jednak najlepsze jest to, że nie stoimy bezradnie patrząc jak zmierza w nas macka potwora. Bo karty możemy zagrywać w dowolnym momencie gry. Nawet w turze naszych kompanów i tuż przed atakiem bestii. Cały czas jesteśmy w grze i możemy na wszystko reagować. Leviathan Wilds trzyma nas w napięciu do samego końca.

Kartami możemy też pomagać naszym członkom drużyny. Bo też możemy komuś dać dodatkowy ruch lub atak. Uwielbiam takie rzeczy w coopach. Moim zdaniem więcej gier powinno mieć takie mechaniki, że cały czas wpływamy na siebie naszymi zagraniami.

Obrotna agresja

Bardzo też lubię to, że na początku bestia korzysta ze zwykłych ataków. Jednak wraz z postępem rozgrywki rozkręca się i jej ataki stają się agresywniejsze. Fajne jest też to, że możemy zmienić poziom trudności i na początku opóźnić te mocniejsze ataki Behemotów. Jest to prosty system bo tylko przesuwamy jedną kostkę w lewo na początku gry i mamy to. Choć nie nastawiajmy się raczej na łatwą wspinaczkę. Lewiatana potrafią nam nieźle dopiec i to właśnie lubię w tej grze.

Kiedy poczujemy się trochę pewniej to możemy sobie jeszcze bardziej utrudnić grę. Bo możemy dodać potworom dodatkowe mutacje. Wtedy każdy z nich dostaje dodatkowa umiejętność kolegi i jeszcze bardziej podnosi poziom trudności tej gry. Przy okazji zwiększając jej regrywalność. Takie rzeczy to my kochamy.

Nie czepiam się balansu

Fajnym patentem jest to, że nasza talia jest też przyczepnością. Bo jak skończą się nam karty to po prostu spadamy. Dlatego cały czas musimy dbać o balans tego jak bardzo chcemy cisnąć nasze akcje, a kiedy powinniśmy choć na chwilę odpocząć. Wiele ataków kolosów atakuje nasz deck więc musimy uważać by nagle nie spaść na samo dno. Choć czasami planowany upadek też jest dobry. Bo np. wiemy, że wylądujemy na bezpiecznej półce skalnej, która zapewnia choć chwilę przerwy.

Lepsze karty w ręce niż 2 decki razem

Leviathan Wilds jest to gra od 1 do 4 graczy i w każdej konfiguracji działa dobrze. Choć moim zdaniem najłatwiej jest na czterech wspinaczy. Bo można wtedy te wszystkie obrażenia od bossów sobie dobrze rozprowadzić pomiędzy różnych bohaterów. Gra ma też ciekawie przemyślany tryb solo. Gdzie operujemy 2 meeplami jednocześnie posiadają jedną talię. Ja osobiście wolę grać na 2 ręce bo wtedy każdy wspinacz ma swoje mechaniki i jest to dobrze rozdzielić.

Książko mapa i koszulki w insercie

Jak zawsze hitem dla mnie jest mapa w postaci książki oraz bossów umieszczonych na nich. Nie dość, że nie zajmuje to zbyt dużo miejsca to jeszcze sprawia, że przygotowanie gry jest dość szybkie. Podoba mi się też styl graficzny monstrów ale za to bohaterowie wyglądają dość specyficznie. Raczej nie w moim guście. Super jest też insert, który przy okazji pomieści karty w koszulkach. Choć może nie kładźmy gry w pionie. Z dużych plusów jest też jeszcze planszetka gracza z nadrukowanymi akcjami oraz miejscem dla włożenia naszych kart.

Z takich minusów to czasami ciężko zobaczyć gdzie ustawić daną kostkę lub grzybek. Po prostu zbyt bardzo zlewają się z tłem. Jednak takie sytuacje zdarzają się dość rzadko i jak jest nas więcej to szybko ktoś wytknie ci twoje niedopatrzenie.

Koniec wędrówki

Leviathan Wilds to list miłosny dla fanów Shadow of Collosus i boss battlerów. Jest to też jedna z lepszych kooperacji w jakie kiedykolwiek grałem. Głównie dzięki temu, że cały czas jesteśmy zaangażowani w osiąganie naszego celu. Nawet w turze innych graczy. To właśnie ta wzajemna pomoc jaką możemy sobie rozdawać sprawia, że moje kooperacyjne serduszko mocniej bije.

Mimo iż rozgrywka polega głównie na wybieraniu właściwej drogi i niszczeniu kryształów to te 17 Lewiatanów ze swoimi unikatowi mechanikami oraz 64 kombinacji postaci jakie możemy stworzyć sprawia tak fajne i ciekawe zróżnicowanie płynące z tej gry. Leviathan Wilds dobrze działa w każdym składzie drużynowym, a komponenty z mapą w postaci książki jeszcze bardziej zwiększają nam przyjemne uczucia płynące ze wspinaczki.

Ostateczny werdykt: Leviathan Wilds to góra radości, szczyt kooperacji oraz wyżyny boss battlingu.

Plusy

  • Góra regrywalności
  • 17 unikatowych Lewiatanów oraz 64 kombinacji postaci
  • Prosta ale angażująca rozgrywka
  • Cały czas jesteśmy w grze
  • Talia kart jest naszą przyczepnością
  • Dobrze działa w każdym gronie
  • Zmienny poziom trudności
  • Książka mapa
  • Insert

Minusy

  • Czasami ciężko udać się na grzybobranie

[Współpraca reklamowa z Moon Crab Games]

Podobne Posty