Ahoy Rivals & Renegades

Czy widział ktoś skaczącego żółwia?
Ahoy! powraca na szerokie, asymetryczne wody i zarzuca nas dwoma nowymi dodatkami. Moim zdaniem to świetna gra typu area control, która doskonale sprawdza się podczas niespokojnych wieczorów we dwoje.

Zestaw Rivals & Renegades wprowadza dwie nowe frakcje, które mogą zastąpić rekiny oraz mięczaki z podstawki tego morskiego Roota.

Orki z Majorki lubią podróżować w grupie. Ich ruch wymaga jednak dokładnego planowania i odpowiedniego transportowania stada. To trochę tak, jakbyśmy byli na wycieczce objazdowej, odwożąc turystów do hoteli. Podobnie jak płetwiaste rekiny, mają więcej kostek do rozmieszczenia w rundzie i potrafią niszczyć oddziały rywali. Szczególnie silna jest ich zdolność szarży, która po uwolnieniu „Williego” potrafi siać spustoszenie wśród żółwi oraz mięczaków.

Żółwie lubią rozprzestrzeniać się po wyspach w prawdziwie odlotowym stylu. Te gady wystrzeliwują swoich towarzyszy z katapult, licząc na solidne lądowanie z telemarkiem. Ich frakcja skupia się na odpowiednim ustawianiu katapult, aby przejąć kontrolę nad wyspami. Pomagają im w tym specjalne karty. Może nie są aż tak silne jak ich żółtych kuzynów z podstawki, ale mają kilka sposobów na usuwanie niechcianych płetw.

Obie frakcje mają ciekawe i unikalne mechanizmy, które wnoszą do rozgrywki sporo urozmaicenia. Są jednak bardziej zaawansowane od tych z podstawowej wersji gry. Zdecydowanie wymagają znajomości zasad i zagrania nimi co najmniej kilka razy, aby wiedzieć, jak skutecznie działać na tych wojennych wodach.

Chociaż moim zdaniem to Orki z Majorki zapowiadają silniejsze walenie. Ich zdolność przenoszenia stada oraz szarża dosłownie niwelują to, co mogą zrobić żółwie. Po kilku rozgrywkach stwierdzam, że zdecydowanie wolę grać tymi agresywnymi ssakami.

Dodatkowo, Rivals & Renegades wprowadza tryb drużynowy do Ahoy!. Jeśli chcemy rozegrać większą wojnę, działając razem, dostajemy niezłe urozmaicenie. Jedna ze stron konfliktu składa się z rekinów oraz orek, a druga z mięczaków i żółwi. Frakcje te dobrze ze sobą współpracują i mogą nawet wykorzystywać swoje zdolności, aby poruszać komponentami członków drużyny.

Rozgrywka drużynowa była świetna, jednak, jak już wspomniałem, Orki dosłownie miażdżyły skorupy mięczaków bez żadnego problemu. Chętnie zagram ponownie, ale po drugiej stronie konfliktu. Zobaczymy, czy wtedy znajdę „Williego”.
Podsumowanie
Leder games świetnie poradzili sobie z dodaniem Orek i Żółwi do naszych rozgrywek. Cały czas uważam, że Ahoy! to rewelacyjna gra dla dwóch osób, a dzięki tym nowym stronom konfliktu moje domowe pojedynki stały się bardziej urozmaicone. Zawsze chętnie krzyknę głośne: Ahoy!
Ostateczny werdykt: Orki pokazały niezły Mordor, a Sean Bean wrócił na skorupie.
[Współpraca reklamowa z Leder Games]