Kaskadia
Razem z żoną często podróżujemy. Dlatego tym razem wybieramy się dla was na dziki zachód USA. Nie będzie to wyprawa o kowbojach, strzelaninach czy napadach, ale o zwiedzaniu pięknej krainy pełnej bujnej flory i fauny. Przed wyruszeniem w drogę należy się spakować i oczywiście, należy też zebrać drużynę (nie mógłbym pominąć tego tekstu).
Plecak
Naszą wycieczkę zaczniemy od sprawdzenia wyposażenia naszej torby. Jest kolorowo, pięknie i poręcznie. Drewniane żetony zwierząt dobrze się turlają. Może trochę aż za bardzo, bo często trzeba było kicać pod stołem lub odsuwać kanapę. Posiadają też ładnie nadrukowane zwierzęta, które nie ścierają się przy intensywnym graniu. Workoplecak idealnie nadaje się do ich przechowywania. Niestety, chowając grę do pudełka musimy trochę się napracować, aby wszystko dopchać, ale na szczęście, nie sprawia to, aż takiego problemu.
Przewodnik
Zasady gry są bardzo proste, a rozgrywka intuicyjna. W naszym przewodniku jest też mnóstwo przykładów więc nie będziemy mieli problemu z odnalezieniem drogi do zwycięstwa. Przeczytajmy też coś o samej krainie i ich mieszkańcach, bo jeszcze bardziej nada to klimatu naszej wycieczce. Coraz bardziej podobają mi się takie aspekty edukacyjne w grach planszowych.
Buty
Wybieramy 5 kart różnych gatunków zwierząt, które będą nam punktować na koniec gry i jesteśmy gotowi rozpocząć wycieczkę. Każdy z nas zaczyna podróż z potrójnej płytki startowej. Na środku układamy też 4 płytki terenu i obok każdej z nich kładziemy token zwierzęcia. W naszej turze będziemy brać zwierzę oraz płytkę leżącą obok i dokładać do naszej płytki startowej. Dobrane zwierzę możemy postawić na dowolnej płytce, byleby tylko symbol się zgadzał. Każdy z graczy robi tak dokładnie 20 razy i wtedy podliczamy punkty.
Na koniec gry dostaniemy punkty za spełnienie wymagań z kart zwierząt oraz za największe skupiska każdego terenu. Jeżeli któregoś terenu mamy więcej niż pozostali gracze wówczas otrzymamy dodatkowe punkty. Niewykorzystane szyszki zapewnią nam po jednym punkcie.
Szyszunie
Nie będzie nam łatwo zapunktować za każde zwierzę więc z reguły musimy wybrać to co możemy w danej chwili ułożyć. Ktoś mógłby powiedzieć, że gra jest losowa. Jednak na naszą pomoc przychodzą szyszunie. To dzięki nim możemy manipulować zwierzakami i decydować które z nich mogą się u nas osiedlić. Wydana szyszka pozwala wziąć dowolne zwierzę i płytkę. Oczywiście mamy też zapewnioną darmową wymianę w przypadku gdy na rynku pojawią się 3 lub 4 takie same zwierzątka.
Zegarek
W Kaskadii praktycznie nigdy nie czekamy na nasz ruch – po prostu bierzemy kafelek, token zwierzaka i kolejny gracz może już grać. Z pewnością znajdą się takie gatunki, które będą lubiły trochę przeciągnąć swoją turę. Pomimo tego, nadal mam pozytywne wrażenie, że w grze cały czas coś się dzieje. Kaskadia to tak naprawdę przyjemny pasjansik i w sumie nie ma znaczenia w ilu graczy gramy w tę grę. Rozgrywka, która i tak jest szybka będzie trwała tylko odrobinę dłużej. Nie ma też żadnej interakcji pomiędzy graczami, ale w sumie nie odczułem tego jako minus. No może jedynie jak komuś zabierzemy upragniony token to wtedy mogą się cisnąć na usta bardzo niecenzuralne słowa. Tylko po co się denerwować w tak pokojowej grze?
Mapa
To co mnie najbardziej przyciągnęło do Kaskadii to jej regrywalność. W grze mamy dostępnych 5 gatunków zwierząt i każde z nich inaczej punktuje na koniec gry. Myszołów nie przepada za innymi myszołowami, Jeleń lubi robić kręgi, Misio bawi się najlepiej w grupie, łosoś uwielbia stać w kolejce, a lis preferuje otoczenie innych, leśnych mieszkańców. Każdego zwierzaka są 4 rodzaje więc to jeszcze bardziej zapewni nam różnorodną rozgrywkę. Oczywiście, większość z nich to tak naprawdę różne wariacje na temat, ale mechanicznie jest to przyjemne.
W naszych grach rzadko wybieraliśmy lisa bo ciężko było go otoczyć. Nie zapewniało nam to też, aż tylu punktów zwycięstwa by się na tym skupiać. Był on głównie dodatkiem. Myszołów był chyba największym ulubieńcem zwiedzających bo dzięki jego samotnej naturze łatwo go było ustawić by nie zepsuć reszty układów.
W grze tak naprawdę musimy patrzeć na to by utrzymać dobry balans pomiędzy spełniałem warunków zwierząt oraz na to, by punktować za tereny. Nasze płytki mogliśmy dokładać w dowolnej kombinacji i nie ograniczała nas ciepła kołderka jak w Calico.
Co mówi Lis?
Zwiedzanie terenów Kaskadii było bardzo przyjemne i nawet początkujący podróżnicy sobie z tym poradzili. Ścieżki były różnorodne, a mijane krajobrazy umilały nam czas. Może nie odkryliśmy tutaj niczego nowego, za to bawiliśmy się świetnie solo czy ze znajomymi. Kaskadia zapewniła nam dokładanie płytek bez ograniczeń i to też nam się podobało. Nieważne, czy będziemy grali w rodzinnym gronie czy z zatwardziałymi euro świrami, gra sprawiła nam ogromną frajdę i na pewno będziemy do niej często wracali. Tylko muszę zajrzeć pod kanapę, bo żona znów się bawiła łososiami.