Warcrow Adventures

Co robi dzik w podziemiach?
Penetruje lochy
A co robi Brodaty?
Klika znaczniki
Zapraszam Was na recenzję kolejnego locho pełzacza.
Warcow Adventures to typowy dungeon crawler. Schodzimy do podziemi, bijemy potwory, rzucamy zaklęcia, lootujemy zwłoki i expimy brnąc dalej w fabułę. Czyli sprawdzona formuła, która powinna się udać.
Jednak niestety ten locho zwiedzacz sprawił, że pełzałem trochę bliżej podłogi niżbym chciał.

Fabuła
Nasi bohaterowie przybywają do Hawthorn Point. Miasto jest otoczone magiczną mgłą, a my musimy odkryć tajemnicę zaginięcie pewnej ekspedycji. Szybko dowiadujemy się kto za tym stoi i później okazuje się, że za tym stoi ktoś inny, a za nim… ogólnie mam nadzieję, że wiecie do czego dążę.
Historia zawarta w grze nie wciągnęła mnie aż tak bardzo jak bym chciał. Nie była ona zła, ale też specjalnie niczym się nie wyróżniała. Bardziej podobał mi się klimat tej gry oraz sam świat. Był mroczny i bardzo ciekawy. Aż chciałoby się rozegrać RPGa w świecie Lindwurm.

Podczas mojej rozgrywki czekało też na mnie kilka ważnych fabularnych wyborów. Coś co akurat mi się podobało. Choć ciężko mi powiedzieć coś więcej o konsekwencjach tych decyzji. Pewnie musiałbym zagrać jeszcze raz całą kampanię by zobaczyć czy zmieniłoby to pewne sceny i losy pewnych postaci.
Eksploracja
Rozgrywka w Warcrow Adventures jest podzielona na 3 fazy. Pierwszą z nich jest eksploracja. Polega ona na tym, że chodzimy po kafelkach podziemi i klikamy różne znaczniki na aplikacji. Bo przy okazji to gra z apką. Jeżeli jeszcze tu jesteście to mogę kontynuować mój długi wywód…

Jak już klikniemy te znaczniki to wtedy aplikacja powie nam co stanie się dalej. Czasami będziemy przeszukiwać jakieś skrzynie, niekiedy uruchomimy tajne przejście, porozmawiamy z NPCami, a głównie to odkryjemy nowe elementy podziemi. Do tego będziemy wykonywać różne testy naszych statystyk aby np. uniknąć pułapek lub przekonać do siebie napotkane postacie.
Czyli tak jakbyśmy grali w jakiegoś dobrego RPGa. Choć to chodzenie po podziemiach jest dość liniowe biorąc pod uwagę, że czasami będziemy musieli iść kilka tur do jakiegoś znacznika, który znajduje się na drugim końcu lochów. Potęguje to takie uczucie pustki w Warcrow Adventures.
Walka z inicjatywą
Eksploracja lochów często jest przerywana walką. Wtedy ustawiamy się na kole inicjatywy i jesteśmy gotowi do bitki.
By wykonywać akcje w grze to będziemy umieszczać kostki energii na 1 z 5 pasków na karcie naszego bohatera. Każdy pasek podczas aktywacji może być wybrany tylko raz i nie wszystkie pola na nim są obowiązkowe. Tutaj właśnie wchodzi ten super system Warcrow Adventures, który daje nam taką puzzlową zagadkę. Bo umieszczając kostki odpalamy różne triggery, które wpłyną na nasze akcje. Może to być m.in. ulepszenie kości do ataku, zyskanie dodatkowego przerzutu lub otrzymanie tokenu ze specjalną umiejętnością naszej postaci.

Cały trick polega na tym by zrobić jak najwięcej akcji w naszej turze. To jednak wymaga odpowiedniego rozmieszczania kostek energii. Bo nawet te opcjonalne pola potrafią być bardzo mocne i będzie trzeba balansować czy może będziemy chcieli zrobić więcej akcji w naszej turze czy może mniej, ale z dodatkowymi efektami. Jest to po prostu świetne. W tej zabawie będą przeszkadzać nam przeciwnicy, którzy będą mieli nawet możliwość zablokowania nam niektórych pasków. Tak byśmy nie grali na pamięć.
Wróćmy jednak do tego ataku. Bierzemy kości z broni oraz z naszej zbroi. Sprawdzamy czy umiejętności nie pozwalają nam ulepszyć kości i jak już to mamy to rollujemy. Gwiazdka to rana, tarcza broni przed obrażeniami, a wykrzyknik potrafi odpalić nasze skille. Wydaje się to dość proste. Jednak wtedy do życia wchodzą switche. Czyli umiejętności, które możemy aktywować używając rezultatów z naszych kości. Mogą one zmieniać wyniki na coś bardziej przydatnego, mogą nadać negatywne stany przeciwnikowi itp. Na początku tych opcji było dość mało, ale im bardziej rozwinąłem moich bohaterów to tym więcej zamian na mnie czekało. Przeciwnicy też z tego korzystali.

Można by rzec powiedzieć, że walka jest najlepszą częścią Warcrow Adventures. Bo mamy naprawdę dużo fajnych opcji do zrobienia dzięki tym triggerom oraz switchom. Jednak jest coś co psuje epickość bitew.
Chodzi mi o fakt, że większość wrogów ma zdolność redukcji obrażeń. Polega ona na tym, że jeżeli zadamy im 2 obrażenia lub więcej to odejmujemy od nich 1 ranę. Biorąc pod uwagę, że im dalej gramy to nasi przeciwnicy też stają się silniejsi i nawet dostają wbudowaną tarczę na swojej karcie postaci. Przez to regularnie zadajemy im 1 obrażenie, może czasami 2. Nasza broń też skaluje i zyskujemy dodatkowe kości, ale nie czuję się przez to jakiś silniejszy. Chciałbym czuć moc moich ataków oraz zagrań. Było to strasznie demotywujące i potrafiło wydłużać starcia, które zamieniały się w festiwal ciągłych rzutów kośćmi. Chyba najbardziej frustrujące było to jak walczyłem z bossem, który potrafił się leczyć. Teraz już rozumiem te wszystkie memy.

To na koniec tego długiego opisu zajmę się jeszcze kołem inicjatywy. Po każdej aktywacji postaci przesuniemy ją w przód na tym kole. Niektóre triggery będą dodawać czas, a niektóre będą go odejmować. Co też zapewnia nam taką małą, puzzlową zagadkę jak się dobrze na nim ustawić. Szczególnie biorąc pod uwagę, że jeżeli na jednym miejscu jest kilka postaci to wpierw rozpatrzymy tą na górze.
Mały rozwój do expienia
W podstawowym pudełku mamy 5 bohaterów. Kapłanka leczy sojuszników i roztacza wokół siebie magiczną aurę. Ork barbarzyńca wścieka się i wydają tą wściekłość by wzmocnić swoje ataki. Elfi łucznik oznacza swoich wrogów by zamienić wykrzykniki na trafienia. Krasnoludka tankuje i wspomaga swoich sprzymierzeńców w obronie. Jest też jeszcze czarodziejka, która rzuca potężne zaklęcia, ale wiąże się to z pewnymi konsekwencjami.

Te wszystkie klasy postaci to takie typowe stereotypy z Dungeons & Dragons. Choć to akurat dobrze, bo przynajmniej poczułem się tak jak w lochu. Najważniejsze, że każdym herosem grało mi się trochę inaczej i każdy z nich miała coś ciekawego do zaoferowania. Nawet było sporo opcji do kooperacyjnych zagrań czyli też coś co bardzo lubię.
Naszych herosów możemy teoretycznie rozwijać na kilka sposobów. Bo przechodząc kolejne scenariusze dostaniemy nowe skille i uzbrojenie. Co do umiejętności to możemy sobie wybrać kilka opcji podczas każdego scenariusza. Modyfikują one nam podstawowe mechaniki, a czasami nawet dodają akcje. Za to nowe żelastwo zapewnia nam lepsze kostki do ataku oraz obrony. Choć nie mamy go za dużo do wyboru, bo z reguły jest to jakiś delikatny upgrade kości i to tyle. Biorąc pod uwagę o tym co pisałem o walce to nie czułem, żeby moi bohaterzy stali się potężniejsi.

W mieście możemy też ulepszyć atrybuty naszym protagonistą, które pomogą nam w testach podczas zwiedzania lochów. Jednak metoda zaznaczenia tego ulepszenia jest c… tutaj pewnie użyłbym bardzo brzydkiego słowa, ale się powstrzymam. Ulepszony atrybut zaznaczamy mikro tokenikiem, który z łatwością może się zgubić w meandrach naszego dywanu. Takie rozwiązanie woła o pomstę do nieba. Poczekajcie jednak aż przejdę do aplikacji.
Swój Wróg
Warcrow Adventures za to zaskakuje mnie pod względem dostępnych wrogów. Bo jest dość niestereotypowo. Zaatakują nas cienie, kultyści, przerośnięte nietoperze, ogoniaste bestie, metaliczni wojownicy oraz inne mroczne dziwactwa. Pod względem różnorodności przeciwników jest naprawdę dobrze. Tym bardziej, że część figurek wykorzystamy do silniejszych wersji przeciwników ze zwiększonymi statystykami oraz lepszymi atakami. Mamy też kilka bossów, z którymi stoczyłem dość ciężka, ale żmudną walkę. Pod tym względem Warcow Adventures mnie nie zawodzi.

Long Rest w mieście
Po każdym skończonym scenariuszu wrócimy do Hawthorne Point. Tam będziemy leczyć się z ran, usprawnimy nasze atrybuty, oczyścimy magiczne plamy(płyn z torebki nie pomoże), zcraftujemy jednorazowe itemki i nawet będziemy mogli zrobić sobie tatuaż. Na początku gry ta faza była dla mnie dość niejasna. Bo wyglądało to tak, że mogłem umieszczać bohaterów w poszczególnych lokacjach. Te miejscówki zapewniały nam te wszystkie specjalne akcje, o których pisałem wcześniej, ale nie wszystko mogłem wykonać. Bo okazało się, że np. nie miałem odpowiedniej przychylności w danej frakcji. Na poziom tej przychylności wpływały niektóre moje wybory, ale ciężko to było śledzić.
W mieście czekały też na mnie takie jednorazowe wydarzenia tak jak w Gloomhaven. Była jakaś sytuacja w dzielnicy gdzie umieściłem mojego bohatera, a ja musiałem wybrać co stanie się dalej. Akurat to było całkiem spoko. Lubię takie małe eventy w grach.
Aplikacja
Aplikacja to coś co powinno ułatwiać rozgrywką w takich dużych grach. Otóż apka w Warcrow Adventures tak połowicznie wspomaga naszą wędrówkę. Bo w niej przeczytamy cały fabularny tekst, poklikamy sobie po tokenach, zobaczymy co zrobią przeciwnicy oraz będziemy śledzić ich pasek zdrowia. Choć obsługa menu z przeciwnikami nie należy do wygodnych.

Szkoda, że aplikacja nie zapisuje naszych nowo zdobytych atrybutów lub otrzymanych magicznych plam. Bo jedyną opcją zapisu jest możliwość zrobienia zdjęcia naszej karty postaci po każdej rozgrywce. Później i tak to wszystko wkładamy do pudełka i jeżeli zagramy po kilku tygodniach to już możemy nie pamiętać kto co miał na sobie.
Aplikacja posiada też kilka błędów słownych i jeden z nich znajduje się nawet podczas wyboru głównej kampanii.
Zdarzyło się też kilka dziwnych sytuacji z interakcją pomiędzy tokenami w apce. Bo np. mogłem atakować bossa po jego śmierci rzucając w niego słoik z żrącą cieczą. Bo jakoś apka nie wzięła tego pod uwagę że on już dawno nie żył.
Wiem jak działa koło
Instrukcja ma swoje silne i słabe strony tak jak sama gra. Silną stroną jest opis koła inicjatywy i o tym jak wędrują na nim tokeny. W instrukcji poświęcono na to aż 3 strony. Za to reszta informacja jest dość rozsiana po instrukcji i np. na początku ciężko mi było ogarnąć by zrobić jakąś akcję to musiałem umieścić kostki energii. Nawet przy poruszaniu się.
Ilu graczy potrzeba do spenetrowania lochu?
Czy Warcow Adventures jakoś się zmienia pod względem liczby graczy? Nie. Nie ma znaczenia czy gramy jednym bohaterem czy czterema. Liczba wrogów będzie dokładnie taka sama. Jak na początku mojej przygody może wydawałoby się dobrym pomysłem grać na mniejszą liczbę postaci. To jednak późniejsze scenariusze zdecydowanie wymagały pełnego party. Co do obsługi takiej imprezy to nie było źle. Bo grałem całą kampanię solo i czasami pomagała mi w tym żona. Choć wolałem grać z nią, bo zdarzało mi się zapominać o niektórych umiejętnościach herosów, które zredukowały kości wrogom. Trochę tych pasywek jednak było.

Jakość i komponenty
Figurki mają sporo detali, karty posiadają ładne ilustracje i dostajemy jeszcze masę tokenów oraz kafelków. Jakościowo jest dobrze. Nawet insert daje sobie radę, ale trzeba to wszystko dobrze poukładać. Szkoda tylko, że figurki mają taki wcisk na podstawce, bo wygląda to dość nieestetycznie. Dziwnym rozwiązaniem jest to, że jak mamy skład wrogów składający się z dwóch figurek to nie ma żadnej metody rozróżnienia kto jest jedynką, a kto dwójką.

Podsumowanie
Warcow Adventures to dungeon crawler, który się dość wolno się rozkręca. Bo na początku mojej przygody czułem, że scenariusze były zbyt łatwe i dosłownie mogłem grać na autopilocie. Przemierzałem lochy, klikałem w znaczniki i czytałem to co serwuje mi aplikacja(pomimo jej błędów).
W połowie moje drogi coś się zmieniło, bo doszły nowe umiejętności, bitwy stały się bardziej wymagające i było jakoś tak lepiej. Jednak jak już wszystko zaczęło się rozwijać to wtedy weszła ta redukcja obrażeń, która sprawiła, że walka stała się żmudnym festiwalem rzutów kośćmi, w którym nie czułem żadnego postępu. Do tego wszystkiego, niektóre lokalizacje wydawały się zbyt puste, a sama fabuła ostatecznie mnie jakoś nie wciągnęła.
Kiedyś bardzo marzyłem by mieć Warcow Adventures w mojej kolekcji i myślałem, że to się nigdy nie wydarzy. Jednak w tym przypadku może nie koniecznie jestem zadowolony z tego wybudzenia, które serwuje mi ta gra.
Ostateczny werdykt: Bo lochy są zbyt puste na penetrację
Plusy
- System akcji
- Triggery i Switche
- Bohaterowie z D&D
- Wrogowie horror body modification
- Znaczniki eksploracji
- Małe wydarzenie w mieście
Minusy
- Kto stoi za fabułą?
- Puste lochy
- Aplikacja tak prawie potrzebna
- Małe błędy
- Redukcja obrażeń i żmudna walka
[Współpraca reklamowa z Corvus Belli ]