Mass Effect gra planszowa

Czy Mass Effect ma ten „mass effect”?
Mass Effect to gra komputerowa, w której mogliśmy romansować z wieloma różnymi gatunkami kosmitów, a fabuła oraz emocjonujące starcia były tylko przykrywką dla naszych miłosnych podbojów.
W planszówkowej wersji jednak nie ma czasu na zaloty. Tutaj czeka na nas krótka kampania, w której Komandor Shepard wraz z załogą udaję się na planetę Hagalaz(zbieżność z popularną marką lodów jest całkowicie przypadkowa). Tam będzie musiał stawić czoła tajemniczej organizacji Cerberus oraz Żniwiarzom.

Cała kampania będzie składała się z 3 misji głównych oraz 2 opcjonalnych side questów. Podczas naszych przygód możemy obrać różne ścieżki fabularne, które zapewnią nam inne wyzwania oraz bossów do rozgromienia.
Effect Klimatyczny
Grając na kompie w Mass Effecta dostałem złożone dialogi, misje poboczne bohaterów, które przeplatały się z fabułą gry oraz miałem ten czas by poznać ich historie. W planszówkowej wersji otrzymujemy wstawki fabularne w księdze opowieści, które co nieco okraszają ten tytuł tym mass effectowym klimatem. Czasami też dostaniemy jakiś dobry one-liner danego kompana przez, który zakręciła mi się łezka w oku jak przypomniałem sobie te dobre czasy. Co do klimatu Mass Effecta to moim zdaniem bardziej czuć go tu z nostalgii.

Effect Kosmonoweli
Jeżeli spodziewaliście się epickiej kosmicznej epopei z licznymi wątkami pobocznymi i skomplikowanymi relacjami z innymi kosmicznymi rasami to nie tu. Mass Effect: Gra Planszowa oferuję nam króciutką przygodę z kilkoma misjami. Całość zamyka się w pięciu scenariuszach, które polegają głównie na walce i spełnianiu celów. To bardziej takie DLC niż pełnoprawna kampanijna gra. Choć akurat moim zdaniem to dobrze. Bo ostatnio mamy dużo gier fabularnych rozpoczętych, których końca nie widać. Przejście kampanii zajęło nam 2 tygodnie, a jak byśmy się uparli to mogliśmy skończyć wszystko w jeden dzień. Zagrałem sobie też kilka innych scenariuszy tak by sprawdzić co jeszcze mogłem spotkać na swojej drodze. Bo mamy tu kilka fabularnych wyborów i to zdecydowanie na plus dla tej planszówki. Choć samo zakończenie i forma w jaki zostało to nam podane trochę rozczarowuje.

Effect Kości
Mechanicznie operujemy tu kośćmi, które dice placementujemy by odpalać zdolności naszych członków drużyny. Rezultaty pozwalają nam atakować wrogów, otwierać drzwi(co o dziwo jest ważne), leczyć członków drużyny i używać zdolności biotycznych. Cała zabawa polega na tym, że pierwszy graczy rzuca dużą pulą kości, a ona się zmniejsza według kolejności grania. Bu użyć tych skilli musimy liczyć na specyficzne wyniki. Jednak to nie jest tak, że jesteśmy zdani na ślepy los. Bo mamy żetony renegata, które pozwalają zmienić rezultat na dowolny. Jest też jeszcze Shepard, które ulepsza nasze wykrzykniki i co najważniejsze mamy możliwość zablokowania rezultatu poprzedniego gracza tak bez rzucania. Z reguły zrobimy to co byśmy chcieli.
Samo zarządzanie tą pulą kości jest dość przyjemne, ale dla mnie to trochę za mało. Bo nie oczekujmy tu jakiś epickich combosów i łączonych zagrań tak jak to było w grze. Po prostu umieszczając wykrzyknik zadajesz 2 obrażenia, jeżeli był on bardziej pełny to wlepiasz 4 buły. Tak to wygląda w skrócie, ale oczywiście to też zależy od bohatera jakim gramy.

Effect Kompanów
W pokonaniu sił wroga pomogą nam nasi wierni kompani. Garrus, który lubi strzelać z daleka i one shotować bossów. Wrex miłośnik wybuchów oraz bliskich spotkań ze swoim shotgunem. Liara biotyczka, z którą romansowałem w 1 części gry. Tali inżynierka, która lata z dronem i jest tylko dobra w otwieraniu drzwi. Shots got fired.
Co do postaci to sądzę, że Wrex jest must havem. Bije bardzo mocno i jest dobry na close combat. Szczególnie, że przeciwnicy lubią do nas się przytulać, a ten kroganin nie jest tego fanem. Najgorszą postacią niestety jest Tali. Jej dron jest tak słaby, że w większości przypadków nic nie robi. Wymaga od nas ciągłego przesuwania i liczenia się z tym, że wrogowie się nie ruszą. Nawet kiedy nam się to uda zrobić to i tak jej obrażenia tylko muskają pancerz wrogów.

Nasi członkowie drużyny będą odblokowywać nowe zdolności zabijając wrogów. Jednak jest to dość ograniczone. Bo na 1 scenariusz możemy zdobyć tylko jeden level up i dzieje się za to każdym razem jak zastrzelimy 3 moby. Czyli późniejsze kille nic nie robią i trochę marnujemy naboje. Za to same levelowanie postaci daje nam nowe zdolności pasywne lub takie które wymagają użycia kości. Miłośnicy komputerowej wersji zdecydowanie poznają skille z gry i zostało to dość dobrze przeniesione na planszę. Choć biotyka nie unosi wrogów w takim śmieszny sposób tylko obniża ich damage.
Effect Wrogów
To pierwszy zgrzyt pojawia się dla mnie przy podstawowych wrogach. Dla mnie praktycznie nie ma różnicy czy walczę z siłami Cerberusa czy ze Żniwiarzami. Przeciwnicy pod względem zachowania są zbyt podobni do siebie. Różnią się lekko statami albo czasami jakąś pasywką, które aż tak nie wpływa na ich zachowanie.
Za to Bossowie to już zupełnie inna historia. Każdy z nich ma kilka pasków życia oraz swoje specjalne umiejętności. Zdecydowanie czuć różnice jak się walczy z tym elitarnymi kolosami. Starcia z nimi są wymagające i wymagają już odrobinę strategii. Często też ich wejście do gry jest poprzedzone klimatyczną wstawką w księdze opowieści. Tak jakbym oglądał cutscenkę. Plus 10 do klimatu.

Poziom trudności tej gry też jest dość dziwny. Bo były starcia gdzie dosłownie kosiliśmy wszystkich jak wlezie i czekaliśmy na respawn wrogów. Były też takie scenariusze gdzie pechowo dobraliśmy kilka aktywacji przeciwników i cyk Shepard is dead. Ciężko było to trochę przewidzieć. Dlatego zacząłem go zostawiać z tyłu by za szybko nie szabrował.
Effect Szybkości
Samo przygotowanie do gry jest dość szybkie. Wszystko dzięki mapo-książce, która rozkładamy i prawie mamy gotowe do grania. Choć rozstawianie żetonów wrogów i segregowanie ich do wora trochę nam zajmie. System sprawdzonych woreczków strunowych zdecydowanie nam w tym pomoże. Sama rozgrywka też jest szybka, bo większość misji kończyliśmy w godzinkę.
Gra solo wymagała operowanie 4 postaciami naraz. Biorąc pod uwagę proste zasady gry nie miałem z tym żadnego problemu. Choć wiadomo w coopach to jednak wolę z kimś grać, bo lubię sobie gadać o naszych planach i ustalać kolejność akcji.

Effect Drzwi
W Mass Effect jest zdecydowany problem z otwieraniem drzwi. Tą umiejętność posiada Shepard i Tali. Jak nie weźmiemy inżynierki do naszej drużyny to czasami musieliśmy czekać całą rundę nic nie robiąc, bo nikt inny nie potrafił otworzyć drzwi. Było to bardzo durne. Szczególnie jak wybiliśmy wszystkich wrogów i tylko czekaliśmy aż komandor zrobi kroki.
Effect Pisaczków
Rozwiązanie z pisakami moim zdaniem jest jak najbardziej na propsie. Tylko odkładając komponenty do pudełka często informacje na planszach postaci się ścierały. Musieliśmy poprawiać je by wiedzieć co mieliśmy rozwinięte. Nie jestem też fanem płaskich żetonów wrogów, bo wolę standy i ten look 3d. Przez to, że byli tak blisko gleby trochę zlewali się z mapą i nie byliśmy pewni czy kogoś nie pominęliśmy w aktywacji. Same figurki bohaterów jak na planszówkę moim zdaniem są super.

Effect szukania
Instrukcja gry w dość przyjazny sposób wprowadza nas do rozgrywki, ale szukanie w niej poszczególnych informacji nie jest już takie łatwe. Mamy kilka mikro regułek i znalezienie ich czasami zajmowało trochę czasu.
Podsumowanie
Mass Effect board game edition ma kilka problematycznych zaimków w postaci zbyt podobnych przeciwników i tego, że głównie to Shepard potrafi otwierać drzwi. Do tego mechanicznie gra nie jest zbyt rozbudowana, a fabuła przypomina takie chwilowe DLC, które możemy skończyć w jedno popołudnie. Jednak sama gra podobała mi się. Mocno wczułem się w klimat Mass Effecta i grając jarałem się każdą chwilą spędzoną na tej mapo książce. Przy okazji w tym pomogły mi dość różnorodne scenariusze, walki z bossami oraz nawet te małe wstawki fabularne.
Ostateczny werdykt: Moim zdaniem jest to gra bardziej dla fanów serii Mass Effect niż wytrawnych coopowych graczy, którzy oczekują jakiś innowacyjnych mechanik. Jednak nadal mamy tu ten Mass Effect.
[Współpraca reklamowa z Portal Games]