D.E.I. Divide et Impera Pierwszy LOOK
Dzięki DEI dowiedziałem się jak wygląda Londyn po Brexicie. Ludność miasta praktycznie wyginęła. Cały czas brakuje zapasów, a na dodatek wszystko pokrywa gruba warstwa śniegu.
By zaadoptować się do tych nowych ciężkich warunków mieszkańcy organizują się w bandy szabrowników. Uczą się też korzystać z wind, rozstawiania namiotów, budowania mostów oraz obsługi dronów.
Nasza pierwsza wizyta pomimo tych niesprzyjających warunków była bardzo satysfakcjonująca. Zwiedzanie było dość krótkie bo kołderka dosłownie od pierwszego ruchu zakrywała nasze zimne stópki.
Każdy z nas pomógł innej bandzie zbierać okrągłe i trójkątne zapasy. Budowaliśmy talię kart, ale nie taką typową gdzie robimy tylko dobierz 5 co turę. Bo nowe zakupione karty zastępują te na naszej ręce. W każdej rundzie mamy dostępne wszystkie karty więc możliwości akcji jest sporo. Choć są one dość proste. Wszystko też dostajemy wypisane na rewelacyjnej ściągawce.
Bardzo podobało nam się operowanie dronami. Te potężne machiny naprawdę wiele zmieniały na polu bitwy. Mogły teleportować mieszkańców, zbierać zasoby oraz pozbywać się członków innych band.
Choć w grze występuję negatywna interakcja to nie odczuwa się jej aż tak bardzo. Bo wszystkie nieprzyjemne sytuacje rozstrzyga większość naszych szabrowników. Pomimo niskiej konfliktowości poprawne ustawienie naszych ludków miało ogromne znaczenie dla przebiegu całej podróży.
Każda frakcja posiada lidera, który włada specjalną zdolnością. Dla naszych bandziorów też możemy odblokować nowe umiejętności przejmując nowe posterunki.
Na samym końcu nie mógłbym nie wspomnieć o zapierającym widoku z dachów budynków. Ten 3d London look robił wrażenie. Dosłownie jakbym patrzył na pocztówkę, którą mógłbym kiedyś zakupić w kiosku.
Po pierwszych zimowych wakacjach w D.E.I. Divide et Impera wszyscy jednogłośnie ogłosiliśmy, że wrócimy tu ponownie. Bo nie mamy dosyć tego szabru.
Macie ochotę na takie zimowe wakacje?
[Współpraca reklamowa z Ludus Magnus Studio]