|

Czarna Orkiestra

Na ile sposobów można pozbyć się Hitlera?

Czarna Orkiestra to symulator, w którym planujemy zamach na niedocenionego malarza. Do jego eliminacji możemy użyć karabinów, snajperek, trucizny, materiałów wybuchowych i wielu innych sposobów. Coś co z pewnością spodobałoby się Bękartom Wojny.

Granie w tej orkiestrze polega głównie na podróżowaniu po europejskich miastach w celu znalezienia broni oraz odpowiedniej okazji do wykonania zamachu. W swojej turze zbieramy także dodatkowe karty akcji oraz wspieramy się losowo, aby zwiększyć naszą determinację. Wszystko odbywa się trochę w takim „pandemicznym” stylu: poruszaj się po mapie, zbieraj żetony i czekaj na dogodny moment, by pozbyć się „wąsatego wirusa”.

Po skończeniu naszej tury dobieramy kartę wydarzenia, która wpływa na stan mapy, pozycję nazistów i z reguły jest dla nas niekorzystna.

Dlaczego warto być dobrym N…iemcem jak Tom Cruise?

Uwielbiam jak rozgrywka pasuje do tego co robimy. W Czarnej Orkiestrze temat gra tu główne skrzypce. Mamy tu nie tylko postacie i wydarzenia historyczne, ale także faktycznie czuć to, że jesteśmy prawdziwymi konspiratorami. Bardzo podoba mi się również to, że poszczególne wydarzenia otwierają nam nowe ścieżki w Europie i dodają nowe opcje. Szczególnie ciekawe jest to, że im dłużej trwa wojna, tym poparcie dla Hitlera spada, a on sam staje się bardziej podatny na nasze ataki.

Lubię jak w kooperacjach naprawdę działamy razem i to dostajemy w tej grze. Trzeba ustalać wspólne plany i możemy się wspierać na wiele sposobów np. kartami lub kostkami podczas rzutu na determinację. Jest to kooperacja pełną parą.

Podczas rozgrywki czuć narastający stres, gdy „pętla SS” zaciska się na naszych działaniach. Nigdy nie jesteśmy bezpieczni i musimy dbać o to, by nasz ruch oporu pozostał w ukryciu.

Mówiąc o emocjach, nie można pominąć ostatecznego zamachu, którego wynik zależy od jednego rzutu kośćmi. Choć wydaje się to losowe, to, podobnie jak w prawdziwym życiu, czasami musimy postawić wszystko na jedną kartę. Całą grę przygotowujemy się do tego, zbieramy odpowiednie składniki do zamachu i czekamy na właściwy moment. Ta formuła sprawdza się tu doskonale.

Podczas samego rzutu to aż stoimy nad stołem i patrzymy jak kości powoli turlają się, a my nerwowo oczekujemy właściwego rezultatu. Nawet jeśli nam się nie uda, zawsze ktoś może krzyknąć: „Czekaj, mam sposób, żeby przerzucić kości!”. To zdecydowanie bardziej emocjonujące niż oglądanie losowania loterii. Radości z wygranej nie da się opisać, trzeba ją po prostu przeżyć. 

Dzięki wydawnictwu Galakta możemy nawet zrobić sobie radosne selfie z naszej wygranej. Taka mała rzecz, a cieszy!

Za niezwykłym klimatem tej gry przemawia też oprawa wizualna. Może nie miksuje ona wielu kolorów ze sobą, ale to nie pasowałoby do tematu Czarnej Orkiestry. Miało być ponuro oraz smutno i tak też jest.

Kolejnym dużym plusem jest mapa gry, która zawiera wszystkie informacje jak prowadzić rozgrywkę i rozdawać swoje strzały. Choć niektóre pola są zbyt czarne i nie wiem czy tam powinien znajdować się żeton czy nie.

Dlaczego mój entuzjazm lekko zawisł?

Po pierwsze, łatwiej wygrać w większym gronie. Nie jest to wielki minus, ale różnica jest odczuwalna, gdy gramy w cztery osoby. Można wtedy lepiej rozdzielić te wszystkie negatywne efekty, które mogą nas spotkać.

Mechanicznie mamy tu do czynienia z prostym „pick up and delivery” z lekkim nazistowskim twistem. Gdyby to była gra o pociągach, może bym się podekscytował, ale tutaj tury sprowadzają się do zbierania przedmiotów i poruszaniu się po mapie. 

Po kilku rozgrywkach już wiem, jak długo trzeba krążyć po mapie, by wykonać zamach. Wystarczy zebrać trochę sprzętu i poczekać do piątego cyklu wydarzeń, które obniżają poparcie Hitlera w Europie. Nie ma sensu zajmować się tym wcześniej, lepiej cierpliwie czekać w jakimś kącie. Z drugiej strony, to też dobrze odzwierciedla życie cierpliwych konspiratorów.

Największym zarzutem, jaki mam do Czarnej Orkiestry, jest to, że gra nie jest zbyt regrywalna. Fajnie, że możemy zabijać Hitlera na kilka sposobów, ale rozgrywka sprowadza się do tego samego: chodzenia po mapie, zbierania przedmiotów i czekania na odpowiedni moment. Zmiennych nie ma zbyt wiele, dlatego dla mnie jest to tytuł, w który chętnie zagram raz na jakiś czas.

Podsumowanie

Lubię, gdy gra pasuje do tematu, i to właśnie dostajemy w Czarnej Orkiestrze. Mamy tu niezwykle klimatyczne dzieło, które pokazuje prawdziwe życie konspiratorów pragnących obalić reżim tyrana. Całość osadzona jest w historycznych realiach, które zarówno uczą, jak i bawią. No chyba, że zamach się nie uda to wtedy atmosfera przy stole może stać się lekko wisielcza.

Ostateczny werdykt: Gra pełna emocji, ale głównie przy ostatnim rzucie kostką.

[Współpraca reklamowa z Galakta]

Podobne Posty