Cyklady Edycja Legendarna

Nowe Cyklady są Legen czekaj na to

Cyklady to gra od 2 do 6 graczy, w której będziemy licytować się o wpływy bogów, zyskamy pomoc legendarnych potworów, zrekrutujemy potężnych herosów, a wszystko po to by podbić trzy greckie metropolie.

Edycja Legendarna odświeża Cyklady i dodaje do nich kilka nowych, fajnych twistów.
W mojej recenzji jednak skupię się na tym co daje nam ta nowa wersja i wcale nie będę porównywał jej do poprzedniczki.

Licytacja czyli coś dla euro graczy

Najważniejszym aspektem Cyklad jest licytacja tego co możemy zrobić w naszej turze. Według kolejności graczy będziemy starali się zaoferować jak najbardziej okazały ofiary greckim bogom. Chodzi o kasę jakby co. W tym celu będziemy się ustawiać na torze poszczególnych bóstw. Jeżeli ktoś nas przelicytuje to będziemy zmuszeni udać się błagać innego boga o jego łaskę. Wszyscy gracze będą robić to tak długo aż każdy z nas nie wybierze jednego boga.

Sama licytacja w Cykladach jest taką grą w grze. Bo staramy się przebić naszych rywali byśmy to my mogli skorzystać z akcji bogów. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że od razu możemy rzucić jakąś horrendalną kwotę. Po prostu chcemy to zrobić i tyle. Możemy też kogoś podpuszczać by np. ta osoba starała się nas przebić i to ona musiała zapłacić większy dar wyczerpując jej dalsze możliwości. Jest to świetna minigierka w tej dużej grze.

Na Bogów

To jak już jesteśmy przy bogach to mamy ich 6. Zeus odpowiada za kapłanki i świątynie. Ares pozwala rekrutować nowych hoplitów i pozwala poruszać naszymi jednostkami. Posejdon robi to co bóg wojny tylko, że na wodzie. Atena wznosi uniwersytety i zaprasza filozofów. Hera pozwala zbudować dowolny budynek, zatrudnia najemników oraz legendarnych herosów. Jest też jeszcze Apollo, ale on tylko obdarza nas złotem.

Dodatkowo większość bogów pozwala zdobyć pomoc monstrów oraz zapewnia ruch naszymi herosami.

Jeżeli sądzicie, że możliwości Hera są legendarne to macie rację. Bo każda jej opcja jest dobra i to właśnie o jej względy najczęściej się biliśmy.

Bogowie dostępni w grze będą rotować i w każdym cyklu będzie zupełnie inna gromadka. Choć wiemy zawsze kto wejdzie do następnej rundy. Najważniejsza porada na przyszłość jest taka, że lepiej nie umieszczać Hery i Aresa obok siebie. Bo sprawi to, że będą rundy bardziej mobilne i będą takie gdzie za dużo nie powalczymy biorąc pod uwagę ich moce.

Potwory i Herosi

Najlepszą rzeczą w Cykladach jest możliwość zdobycia pomocy potężnych bestii. Zapewniają one nam możliwość zrobienie jednorazowych, legendarnych wyczynów. Pegazem możemy odwiedzić czyjąś wyspę i to w najmniej spodziewanym momencie(uwielbiam to). Harpia zaatakuje kogoś, a Gryf ukradnie komuś złoto (dlaczego wszyscy mniej targetowali jego zdolnością?). Mamy też jeszcze epickie stwory, które zostają trochę dłużej na mapie i wymagają poświęcania kapłanki co rundę. Moim ulubionym potworem jest Cerber, który zabiera komuś dochód z jednego terenu i daje nam. „Uczciwa wymiana”.

Ogólnie to trzeba cały czas uważać jakie monstra są dostępne do zatrudnienia. Bo każde z nich może nas zaskoczyć w najmniej odpowiednim momencie. Szczególnie ten głupi Pegaz, który pozwala teleportować jednostki na planszy. Przez niego mam koszmary.

Herosi zatrudnieni dzięki Herze też są potężni. Bo każdy z nich ma swoją pasywną zdolność oraz drugą, która pozwala go poświęcić by wznieść metropolię. Herosi oferuję nam opcje dodatkowego ruchu dzięki heroicznej mobilizacji. Gra zyskała dzięki nim tą dodatkową mobilność,  której wcześniej jej brakowało. Uwielbiam też zagrania z nimi gdzie nagle poświęcam mojego herosa, stawiam metropolię i cyk wpada wygrana. To było legendarne.

Wyspy, półwyspy i dopasowanie

Ja nie jestem złośliwą osobą…, ale miałem ogromną radość jak patrzyłem jak moi współgracze próbowali dopasować kafelki mapy w Cykladach. Bo modularne planszę w grach są świetne i serwują taki powiew świeżości w kolejnych rozgrywkach. W Cykladach plansza też jest modularna, ale przez to, że ma takie dziwne, nieregularne kształty to czasami ciężko dopasować do siebie te kafelki. Czyli jest dobrze, ale mogło by być lepiej.

Ryzyko walki

Walka w Cykladach jest prosta. Trochę za prosta jak na mój gust. Nie ma tu żadnych kart taktyk, czarów czy innych bajerów podczas walki. Po prostu jeżeli kogoś próbujemy podbić to każdy z nas sumuje siłę wojsk(1 za jednostkę) i rzucamy jedną kostką. Jeżeli mamy wyższy wynik niż nasz rywal to on będzie musiał usunąć z konfliktu 1 jednostkę. Później możemy bić się dalej, albo uciec tak by nie stracić wszystkiego.

Jest losowo i nieważne czasami jak fajne zagranie zrobiliśmy z potworami lub naszymi herosami. Jeżeli kości nie były po naszej stronie to i tak przegramy. Moja żona już się o tym przekonała, ale do tego tematu już nigdy nie wrócimy.

W grze nie ma żadnego mechanizmu, który pomógłby graczowi zniszczonemu na planszy. Jeżeli inni gracze zbili cię to sorka, ale musisz patrzeć jak inni się dobrze bawią. Szczególnie było to bolesne jak ktoś komuś odebrał główne źródło dochodu. Nawet Apollo nie był w stanie pomóc.

Skalowanie i czas rozgrywki

Gra działa dobrze na 4 graczy i w takim gronie będą chciał w nią grać. Na 5 graczy potrafi się ciągnąć tak, że patrzymy na zegar słoneczny, a kiedy gramy we dwójkę to robi się trochę dziwnie na mapie. Bo każdy z nas dostaje do dyspozycji dwie różne armię i gramy tak jakby było 4 graczy na planszy. Jako, że w dunegon crawlerach jakoś daję radę prowadzić 4 bohaterów naraz to w Cyklady nie mam zamiaru grać we dwójkę. Bo w tym trybie drużynowym licytujemy się 2 razy i możemy nawet przelicytować samych siebie. Dodatkowo możemy przechodzić przez jednostki naszych armii, ale nie możemy się zatrzymywać. Mamy wspólne złoto, ale kapłanów i filozofów liczymy osobno. Za to metropolie są wspólne, a budynki  potrzebne do ich zbudowania są prawie wspólne. Najbardziej przeszkadzało mi w tym wszystkim liczenie dochodu z moich terytoriów. Bo jakoś nie mogłem się skupić na tych wszystkich kolorach dostępnych na mapie.

Cyklady nie są długą grą i to mi się w nich podoba. Rozgrywka będzie trwała tak 1,5 godziny i to będzie dobrze spędzony czas. Zawsze kończyła się w takim idealnym momencie. No chyba, że graliśmy na 5 graczy.

Grecka jakość i puszka Pandory

Graficznie jakoś bardziej podoba mi się ta wersja od tej starszej. Kafelki mają piękne grafiki i jakoś bardziej odczuwam ten wyspowy klimat. Uwaga to co teraz powiem może być uznane za bluźnierstwo, ale nawet podobają mi się te meeple naszych wojów. Standy herosów i potworów też mogą być.

Insert próbuje wszystko posegregować i udaje mu się to. Choć wkurza mnie ta pokrywka od monet, którą cały czas muszę trzymać by nie opadła. Bo bez niej mógłbym traktować pudełko jako taki podajnik do monet.

Podsumowanie

…darne, ale nie we wszystkich aspektach. W grze wprowadzano wiele dobrych zmian. Mini gierka w licytację jest krótsza, bo nie spędzamy na tym kilkunastu minut. Gra stała się bardziej dynamiczna bo mamy więcej opcji poruszania się. Jest też agresywniej dzięki potężnym potworom oraz herosom. Uwielbiam te legendarne zagrania z nimi. Dodatkowym atutem Cyklad jest modularna plansza, która dawała nam powiew świeżości w kolejnych rozgrywkach. Choć te wypustki dawały przyjemność osobie, która nie układała tych nieregularnych kafelków.

Może nie jestem fanem walki w Cykladach, bo wolę trochę bardziej rozbudowane opcje, ale rozumiem to, że ta gra miała być prosta i specjalnie nie chciała niczego komplikować w tym aspekcie.

Ostateczny werdykt: Nowe jest zawsze lepsze. Chętnie zagram w naszym klubie gier planszowych.

Plusy

  • Mini gierka w licytację
  • Legendarne Monstra oraz Herosi
  • Modularna Plansza
  • Mitologiczny Klimat
  • Dynamiczniejsza rozgrywka

Minusy

  • Zbyt prosta walka
  • Na dwóch graczy mogę zagrać, ale wolałbym nie
  • Pokrywka od insertu

[Współpraca reklamowa z Galakta]

Podobne Posty