Aldarra

Na Kallaxie były kwiatki oraz lampki,
Później były tylko lampki,
A na samym końcu została Aldarra.
Zapraszam na recenzję kolejnego kolosa z plastikowymi figurkami.
Aldarra to gra 4X, w której będziemy prowadzić epickie powietrzne bitwy, rozbudujemy nasze imperium, zeksplorujemy nowe tereny oraz spełnimy zadania w celu zdobycia jak największej liczby punktów.
W takich grach im więcej Xów to tym powinno być lepiej. Sprawdźmy to.

X jak Wieczna Bitwa
Aldarra jest nastawiona na walkę. Nie uświadczymy tu bunkrowania się i powolnego ciułania zasobów. My po prostu mamy szybko zbudować naszą flotę i być gotowym do nawalanki.
Powodem tej motywacji do ataku jest to, że głównym źródłem zdobywania punktów jest wygrana w bitwach powietrznych. Dlatego cały czas atakujemy się, staramy się zdobyć przewagi na planszy i korzystamy z właściwości naszych statków.

Każdy z graczy będzie miał możliwość zrekrutowania tych samych rodzajów okrętów. Co jest dla mnie takim delikatnym minusem, bo nie możemy ich aż tak zcustomizować jak w Eclipsie. Jednak nie jest też źle. Ponieważ statki różnią się wytrzymałością, siłą ataku, inicjatywą w jakiej mogą strzelać oraz posiadają swoje specjalne zdolności. Dodatkowo naszą flotę możemy też ulepszyć dzięki różnym technologią. Czyli mamy trochę opcji.
Kiedy mamy już tą informację za sobą to możemy przejść do tej wybuchowej walki. Bitwy w Aldarrze będą wyglądały jakbyśmy grali w jakiegoś bitewniaka. Stoimy nad stołem, rzucamy garścią kości i sprawdzimy co udało się nam trafić.
No dobrze trochę to uprościłem. Bo walka w Aldarrze ma kilka fajnych smaczków.
Pierwszym z nich jest to, że bitwy mają dwie inicjatywy. Część statków strzela w lekkiej, a część w ciężkiej. Różnica jest taka, że jeżeli sprzątniemy statek w inicjatywie lekkiej to już nie postrzela sobie w ciężkiej. Wszystko to też będzie zależało od naszej floty. Obrażenia, które zadamy w jakiejś inicjatywie nie będą przechodzić do kolejnej. Czyli trzeba się czegoś pozbyć od razu. Fajnym patentem jest to, że możemy zrezygnować z inicjatywy lekkiej i wszystkimi statkami strzelać w ciężkiej. Tak by pozbyć się czegoś dużego i opancerzonego.

Walka w Aldarrze jest wybuchowa bo kości podczas ataku mogą wybuchnąć. Jeżeli wyrzucimy na jakiejś kostce gwiazdeczkę to rzucamy nią jeszcze raz aż nie wypadnie inny wynik. Dzięki czemu podobnie jak w Gwiezdnych Wojnach możemy się pozbyć kilku wielkich krążowników małym stadem statków. Przez co zawsze mamy jakieś szanse na wygraną.
Do tego dochodzą różne zdolności statków o, których pisałem wcześniej. Niszczyciel może się z łatwością włączać do różnych konfliktów, Krążownik tankuje obrażenia, Drednot oddaje strzał jak umiera, Inżynier obniża obronę budynków, a Fregata po ulepszeniu zyskuje dodatkową specjalną inicjatywę. Możliwości kombinacji budowania naszej floty jest dość sporo.
Walki są szybkie i też nie będą trwały zbyt długo. Głównie za sprawą tego, że na jednym hexie może znajdować się tylko 5 naszych statków. Dodatkowo jeżeli już przeżyjemy tą pierwszą rundę walki to możemy bić się dalej. Choć wtedy dochodzi kostka eskalacji, która zwiększy obrażenia dla obydwu stron konfliktu. Czyli nie będziemy mogli się bić w nieskończoność tak jak w Twilight Imperium.

Jak już stracimy naszą flotę to z reguły w takich grach ciężko było się odbudować i wrócić do rywalizacji. Za to w Aldarrze za każdą zniszczoną naszą jednostkę dostajemy kasę z banku. Takie reparacje wojenne. Dodatkowo nie da się podbić naszej bazy, która co rundę generuje dość spory dochód. Przez to wszystko nadal czujemy, że jesteśmy w grze. Nie ma tak, że gramy te kilka godzin wiedząc, że już dawno przegraliśmy.
W naszej turze możemy wywołać nawet kilka konfliktów jednocześnie. Wszystko dzięki temu jak zagrywamy nasze rozkazy. Bo mamy możliwość przesunąć jednostki na jedno terytorium lub z jednego hexa wylecieć wszystkimi naszymi statkami. Musimy tylko pamiętać o jednej złotej zasadzie, że na jednym kafelku może być 5 naszych statków. Strategia swarmu tutaj nie działa. Choć łatwo można natrzaskać punktów na pojedynczych statkach rywala. Bo są łatwym celem do farmienia punktów.
X jak Eksploracja
Aldarra nie ma takiej typowej eksploracji. Od samego początku gry wiemy co gdzie się znajduje na mapie. Nic nas nie zaskoczy. Choć lubię to, że na początku gry sami budujemy sobie mapę bitwy. Możemy nawet stworzyć jakieś dziwne kształty z dziurami po środku. Kto nam tego zabroni?

Eksploracja w tej grze polega na tym, że jak wlecimy do jakiegoś terenu to możemy dobrać kartę z talii eksploracji. Efektów jakie możemy tam spotkać jest naprawdę wiele. Czasami mogą być darmowe jednostki, nowe technologie albo jakieś silne jednorazowe efekty. Choć będą też takie sytuacje gdzie nic nie zyskamy, bo np. mamy już taką technologię itp. Jest dość losowo z tym co możemy zyskać. Najlepsze są jednak takie karty, które możemy zachować na później. Bo mogą pomóc nam w walce np. niwelując obrażenia w jednej z inicjatyw. Było to mega dobre i mina mojego przeciwnika była bezcenna.
X jak Ekspansja Eksploatacji
Jakby co to tymi statkami nie będziemy się tylko nawalać. Będziemy też przejmować teren by czerpać korzyści z różnych kopalni rozsianych po mapie. Zdobędziemy też kryształy potrzebne do ulepszania budynków lub budowania lepszych okrętów.
Na naszych terenach postawimy posterunki, które oferują nam obecność na mapie lub fortece, które pozwolą produkować jednostki.

Warstwa ekonomiczna Aldarry jest dość znikoma. Nie będzie tu żadnych łańcuchów dostaw lub setki technologii do zdobycia. Jest to gra nastawiona na walkę, ale chyba już o tym wspominałem.
Choć niektóre z tych technologii bywają naprawdę mocne. Szczególnie dodatkowo inicjatywa dla naszych fregat. Mamy też kilka ciekawych, które pozwalają teleportować się po planszy, będziemy mogli spuścić na kogoś ostrzał z powietrza, a nawet jest taka, która pozwoli zbierać dochód z naszych budynków.
X jak Asymetryczność
Największą zaletę Aldarry zostawiłem na sam koniec. To jest coś co takie Brodate tygryski lubią najbardziej. Czyli różne frakcje, która zachwycają nas swoją asymetrycznością. Każda strona konfliktu w Aldarrze ma swoje specjalne zdolności, które delikatnie modyfikują ich sposób rozgrywki.

Tajemniczy Arrodan Sydnicate może kraść jednostki wrogów i ma większą pulę kart celów do wyboru. Cin’darian Empire specjalizują się w budowaniu statków. Nie mają też limitu ile mogą budować statków w swojej bazie i w łatwy sposób mogą ulepszać swoje okręty. Mining Corp. Coalition mogą swobodnie wymieniać kryształy za pieniądze i na odwrót. Są też mistrzami w stawianiu nowych posterunków. Odarian Empire to moja ulubiona frakcja. Bo dostaje ona więcej technologii niż pozostałe inne i jeszcze przy okazji może ruszać swoimi budynkami. Nie liczy się to do limitu jednostek na jednym kaflu więc te kilka kostek więcej do ataku może nieźle nam pomóc.
Nie chcę tutaj jakoś mówić o balansie tych frakcji, ale niektóre są po prostu lepsze od innych. Tak jak to bywa w tych asymetrycznych grach. Choć to też nie jest tak, że nie mamy szans na zwycięstwo w grze. Bo te wszystkie zdolności w mały sposób modyfikują to co możemy normalnie zrobić. Oczywiście oprócz Ordarian Empire i Cin’darian Empire.
X jak Kosmiczna jakość
Poziom wykonania tej gry przypomina mi Eclipse. Jest kosmicznie dobrze. Wysoko jakościowe modele statków, gametrayzy, które uporządkują nasze tokeny, karty oraz kafelki. Jest mega dobrze pod tym względem. Teraz już wiem dlaczego pudełko tej gry jest tak wielkie. Pudełko tej gry jest takie wielkie, że musiałbym wywalić jedną ściankę w Kallaxie i pewnie jeszcze byłby problem ze zmieszczeniem tej gry. Dlatego wieńczy ona górę mojego Kallaxa niczym korona królów.

Kolejnym plusem są planszę frakcji, bo zawierają wszystkie informacje o przebiegu rundy oraz o tym co robią poszczególne kafelki.
X jak Czas rozgrywki
Aldarra jest długą grą. Czasami powiedziałbym nawet, że zbyt długą. Bo normalnie gramy do 20 punktów zwycięstwa. Musimy liczyć tak godzinę na gracza. Pod względem czasu rozgrywki tej grze zdecydowanie bliżej do Eclipse niż do całodziennego Twilight Imperium.

Jednak to my sami dyktujemy czas trwania gry. Bo wszystko zależy od nas jak często się bijemy, spełniamy dodatkowe cele oraz wymieniamy zasoby na punkty. Bywały szybkie partie, a bywały takie, które się dłużyły, bo każdy bał się tego ataku.
Dlatego po pewnym czasie stwierdziłem, że gramy do 12 punktów i jakoś tak było lepiej. Bo nadal był to wyścig i jakaś motywacja do walki była większa.
X jak Skalowanie
Takie duże gry z reguły źle działają na dwóch graczy. Czasami plansza jest za duża, a czasami brakuje takiego napięcia jak bijemy siebie nawzajem. Za to Aldarra dobrze działa na dwóch graczy. Przez to, że gra się w nią tak jak byśmy grali w jakiegoś bitewniaka. Plansza jest wtedy odpowiednio mniejsza i nie ma tutaj szansy by się zabunkrować w jej rogach. Możemy wszędzie dolecieć i łatwo o walkę między nami. Na dwóch graczy będziemy też mieli jeszcze kilka neutralnych jednostek na mapie, które będą blokowały inne lokacje. Możemy sobie na nich nabić kilka punkcików.
Jak dla mnie Aldarra dobrze działa w każdym gronie i najważniejsze jest to, że mogę atakować moją żonę. Idealna gra na nieromantyczne bitwy we dwoje.
Podsumowanie
Znajomy zapytał mnie przed rozgrywką czy dadzą radę w to zagrać. Bo dobrze wiedział, że ja lubię takie duże gry z toną reguł, o których człowiek zapomina w trakcie rozgrywki. Tutaj kolejny duży plus dla Aldarry. Jak na grę 4X posiada ona dość proste zasady, których wytłumaczenie zajmuje 20 minut. Przebieg rozgrywki jest też tak dobrze skonstruowany, że wiemy kiedy i co możemy zrobić. W tym m. in. pomagają nasze planszę graczy, które ładnie wszystko mają opisane.
Aldarra to pełnoprawny 4X. Może część Xów dostępnych w grze jest lekko ograniczona, ale to tylko dlatego byśmy mogli usiąść do gry, szybko ją wytłumaczyć i po prostu zagrać. Najlepsza dla mnie jednak jest walka i na to Aldarra kładzie największy nacisk. Czuję się, że jest to taki prawdziwy bitewniak ze statkami powietrznymi gdzie latamy, wykorzystujemy zdolności naszych okrętów i staramy przechytrzyć naszych rywali. Dodatkowo mamy jeszcze asymetryczne frakcje, które modyfikują to co możemy zrobić w grze.
Ostateczny werdykt: Taki łatwiejszy Eclipse tylko, że inaczej.
Plusy
- Nastawiona na epickie powietrzne bitwy
- Wybuchowa walka
- Reparacje wojenne
- Różne zdolności okrętów
- Asymetryczne frakcje
- Kosmiczna jakość
- Dobrze działa na 2 osoby
Minusy
- Bywa przydługawa
- Ekonomia potrzebna tylko do walki
- Czasami zawodzi eksploracja
[Współpraca reklamowa z Sordane Publishing]