| |

Trudvang

Trudvang to nie szafka z popularnego sklepu meblowego. Choć sama gra składa się z wielu części, które będziemy montować samemu. Zapraszam do recenzji.

Trudavang to rozbudowana gra paragrafowa, która jest upiększona przez Cmonowe figurki. Nasza przygoda będzie składać się z kilku scenariuszy oraz rożnych misji pobocznych. Rozgrywka głównie będzie sprowadzała się do wędrówki po mapie, odwiedzaniu różnych lokacji, czytaniu ścian tekstu, podejmowaniu wielu decyzji oraz do mozolnego pokonywania tych samych potworów. Jednak w tym wszystkim jest coś ciekawego. Coś co przekonało mnie do poznania historii tego świata.

Wciąga niczym Wschodnia Knieja

Nie chce za dużo spoilerować na czym polega fabuła tej gry, ale powiem wam, że zaczyna się ona dość sztampowo. Bo dostajemy typową historię zemsty. Dzieję się coś złego, a my musimy złapać winnych. Jednak im dłużej gram to okazuje się, że nic nie jest takie proste jakby się wydawało.

Na razie przeszedłem 8 misji i mocno wciągnąłem się w historię Trudvanga. Bo cały czas prę naprzód by dowiedzieć co stanie się dalej. Jednak najlepsze jest to, że to moje wybory kształtują wygląd świata. Na początku wędrówki dostajemy prawie pustą mapę. Wraz z postępem fabuły będziemy zapełniać ją nowymi lokacjami, a czasami nawet zastępować te, które już tam były. Wszystko to co odkryjemy przechodzi do kolejnych scenariuszy więc warto być ciekawskim i zapuszczać się nawet w najgłębsze zakamarki tej krainy.

Niepowtarzalny klimat

Uwielbiam klimat i grafiki jakie posiada ta gra. Łączy ona trochę taki wikingo-celtycko-conanowy styl. Na naszej drodze napotkamy liczne plemiona, klimatyczne lokacje oraz wrogów, których czuć, że są częścią tego świata. Do tego dochodzą jeszcze piękne figurki, które podkręcają całą tą atmosferę.

Trochę inna walka

W poznawaniu fabuły przeszkadza nam walka. Jest jej dość sporo ale najważniejsze, że jest inna ale w tym dobrym sensie. Bo łączy ona bag building z push your luck.

Na początku każdego starcia będziemy dobierać karty wyczynów, a później kusimy szczęście dociągając z woreczka żywioły by skorzystać z naszych umiejętności. W każdej chwili możemy przestać dobierać, ale po co? Przecież warto użyć wszystkiego. A no nie! Bo jeżeli nie możemy umieścić na skillu jakiegoś żywiołu to zapełniamy tor niepowodzeń. Jeżeli osiągnie on niebieską strefę to dostajemy mały bonusik. Jak dojdziemy do czerwonej strefy to dostajemy bęcki.

Następnie wymieniamy się atakami z przeciwnikami. Jeżeli nasz cios będzie szybki to zaatakujemy pierwsi. Do tego dochodzą jeszcze różne przedmioty oraz zdolności obrony. Podoba mi się to, że każdy bohater jest inny bo ma swoje skille oraz jest dobry w innym żywiole.

Przez to chciałoby się powiedzieć, że walka jest dość unikatowa. Niestety podstawowe starcia sprawiają wrażenie takiego grindu jakbyśmy bili dziki pod Stormwind. Ile można bić te same trolle, które są goblinami oraz draugry, które są szkieletami? Przyznam szczerze, że w pewnym momencie zacząłem już olewać te zwykłe potyczki bo po prostu nie miałem tyle energii by sięgać do woreczka.

Jednak nie oznacza to, że walka jest zła. Bo Trudvang rzuca na swojej drodze różnych bossów oraz elitarnych przeciwników. Wtedy jest przynajmniej ciekawie i mam ochotę robić te niezwykłe wyczyny. Po prostu przydałoby się więcej różnorodnych przeciwników.

Wyczyn bez rozwoju

Zabiłeś te same figurki kilka razy to pewnie jesteś gotów na dziki rozwój bohaterów? Niestety muszę cię zawieść. Bo jedynie co dostają nasi herosi to możliwość zastąpienia swoich umiejętnościami tymi silniejszymi, które z ataku +3 robią + 5. Może bijemy trochę mocniej i szybciej nam zabić te podstawowe potwory. Jednak to byłoby na tyle. Ja nie czuje tego, że mój bohater stał się potężniejszy lub zyskał jakąś ciekawą zdolność. Przy okazji levelowanie jest dość losowe i te skille, które mają trafić do nas i tak się tam znajdą. Nieważne co zrobimy. Pod tym względem jest dość słabo.

Testy nie do zdania

Tak samo bywa z żywiołami, które używamy do naszych ataków. Nasz woreczek zawsze się resetuje po każdym scenariuszy nieważne jak go rozwiniemy. Prowadzi to do tego, że ciężko zdać nam niektóre testy w grze. Bo jeżeli większość bohaterów ma bazowo 2 w jakimś żywiole, a test wymaga co najmniej 3 to już wiemy, że i tak oblaliśmy. Nawet w dedekach jeżeli mamy utrudnienie w skradaniu się przez zbroję to zawsze mamy szansę na wyrzucenie krytyka. Tutaj niestety tego nie ma i mocno ubolewam nad tym.

Cmonowy Insert

Czuje się jakbym o tym kiedyś pisał przy okazji Zombicide lub Rising Sun. Znowu mamy taką sytuację, że nie wiadomo gdzie wsadzić wszystkie tokeny z gry. Nie ma w pudełku na to miejsca i musimy upychać je pod figurkami. Jest to mega wkurzające. Dlatego za każdym razem gram dwie partię pod rząd by choć na jakiś czas zapomnieć o tej bolączce.

Podsumowanie

Trudvang zdecydowanie stoi fabułą oraz klimatem, który jest po prostu niesamowity. Sprawia on, że mam ochotę na dalsze rozwijanie mojego świata i poznanie tego co stanie się z moimi bohaterami. Walka jest dość unikatowa w tej grze mimo iż czasami czujemy pewną monotonię z grindowania tych samych mobków. Gra za to kładzie rozwój bohaterów oraz testy nie do wykonania. Powinno być to lepiej rozwinięte mechanicznie.

Ostateczny werdykt: Trudvang padł mechanicznie, ale powstał fabularnie

Plusy

  • Wciągająca historia
  • Niesamowity klimat
  • Ciągle rozwijający się świat
  • Unikatowa walka,

Minusy

  • która szybko staje się monotonna
  • Brak rozwoju bohaterów
  • Testy nie do zdania
  • Gdzie te tokeny wariacie?

[Współpraca reklamowa z Galakta]

Podobne Posty