Bloodborne gra planszowa

Jak wczuć się w klimat gry?
To właśnie sprawdziłem w zeszłym tygodniu jak przeszedłem się ulicami Yharnam. Dzięki Tomkowi mogłem poznać historię gry oraz dowiedzieć się trochę więcej o klątwie krwi. Nie spodziewałem się 30 minutowego wykładu, ale aż miło mi się słuchało jak mój kolega tłumaczył mi o czym jest ten cały Bloodborne. W tle towarzyszyła nam też muzyka z gry więc immersja była 100%.

Na swoją postać wybrałem bohatera z dużym toporem. Podobno nie był to optymalny heros, ale moim zdaniem radził sobie całkiem nieźle. Tomek zagrał postacią z okładki(podobno jedną z lepszych).

Przygodę zaczęliśmy od szybkiej eksploracji kafelków miasta czyli tak jak na konsoli. Jednak tutaj przynajmniej wiedziałem co mam zrobić. Bo usłyszałem krzyk niewiasty i jak na bohaterów przystało ruszyliśmy jej na pomoc. Później czekały nas kolejne questy i kolejne wybory. Fabularnie było całkiem nieźle. Było też kilka boss fightów, które zdecydowanie sprawiły, że czułem ten dreszczyk emocji podczas starć.

Co do walki to mamy typowe szybkie ataki, potężne, ale wolne ciosy oraz nerwowe unikanie kontrataków wroga. Wszystko rozgrywa się na naszej planszetce i zabawa polega na przewidzeniu tego co może zrobić nam wróg. Może nie da się tego tak oszacować jak na konsoli, ale jest tu taka ciekawa nutka ryzyka.

Mechanicznie Bloodborne zapodaje nam deck building. Coś co uwielbiam najbardziej. Karty zagrywamy zarówno do wykonywania akcji oraz do ataku. Zabijając wrogów zdobywamy tętnienie krwi, które pozwala nam ulepszać naszą talię. Choć fajnym patentem jest to, że nowe karty zastępują nasze stare przez czujemy się silniejsi. Zdobywamy też loot i potężne runiczne zdolności pasywne. Ja wygrzebałem z truchła wroga ogromną armatę ludwika i całą grę zastanawiałem się jak ją transportuję podczas zwiedzania miasta…

Podsumowanie
Ogólnie podsumowując moją pierwszą styczność z Bloodbornem to powiem Wam, że mam ochotę na dalsze przygody w tym mrocznym Yharnam. Walka była ciekawa, fabuła mnie wciągnęła, klimat gry wyciekał dosłownie zewsząd i podobało mi się to, że gra jest podzielona na mniejsze kampanie. Choć to spawnowanie nowych wrogów oraz ciągłe leczenie ich sprawiało, że pojawiały się u mnie nieprzyjemne flashbacki z konsolowej wersji.
Pierwszy werdykt: Pierwsza krew za mną i czekam na więcej