|

Senjutsu Pierwsze Wrażenia

Senjutsu to pojedynek w ostrym azjatyckim stylu. Szybkie ciosy, czarno biały klimat, wózek z kapustą oraz akrobacje na planszy…

W piątek z Jackiem z Ogry Games rozegraliśmy 3 pojedynki. W pierwszym starciu mój ronin zmiażdżył swoją naginatą wojowniczkę Ogra. W drugim pojedynku zamieniliśmy się postaciami. Znowu udało mi się zatriumfować dzięki odpychającym atakom. Trzecie finalne starcie stoczyliśmy na wąskim moście. Jacek tym razem pokonał mnie dzięki strategicznym atakom, które sprawiały, że nie mogłem znaleźć dogodnej pozycji do kontr ataku. Gralibyśmy dłużej, ale wszedł temat malowania figurek więc wiadomo są pewne priorytety…

Jako, że w necie jest mało informacji o Senjutsu to postaram się wam trochę więcej o tej grze napisać.

Lekka asymetryczność postaci

W pudełku podstawowym dostajemy 4 wojowników. Różnią się oni inicjatywą, swoimi unikatowymi kartami oraz pozycją bojowym na karcie Kamae. Na razie poznałem tylko dwie postacie ale czuć było między nimi różnicę. Ataki Ronina miały większy zasięg ale wymagały odpowiedniego ustawienia by być w pełni skutecznym. Jednak jak już trafiały to nie było zmiłuj. Wojowniczka posiadała szybsze ataki oraz takie, które można było wyprowadzić pod różnym kątem. Każda postać zapewniła mi inne wrażenia z rozgrywki i chętnie bym nimi zagrał ponownie.

Wojownicy dostają swój unikatowy deck, ale też nic nie stoi na przeszkodzie byśmy zrobili swój własny. Musimy przestrzegać tylko kilku zasad. Pewnie usiądę do tego jak bardziej zaznajomię się z grą bo będę wiedział jak łączyć karty w lepsze kombinacje. Czyli podobnie jak w moim Warhammer Underworlds.

Pojedynek przewidywań

Mamy nasze talię, ustawiamy mapę, dodajemy elementy terenu i możemy skrzyżować nasze miecze.

Każdy z nas zacznie z podstawową kartą swojego wojownika, kartą broni oraz 5 kartami z naszej talii. Na początku rundy dobieramy szóstą kartę i jesteśmy gotowi do walki.

Zagrywamy po jednej zakrytej karcie z ręki, a następnie odsłonimy je rozpatrując wpierw tą z większą inicjatywą…

Karty dzielą się na kilka rodzajów. Mamy ataki, obronę, medytacje i te nasze podstawowe. Silniejsze ataki mają wolniejszą inicjatywę jednak biją naprawdę mocno. Obrona potrafi zniwelować ciosy przeciwnika lub go skontrować. Karty medytacji pozwalają dobierać dodatkowe karty, a nawet szukać ich w naszej talii.

Są też karty które pozwalają zastąpić nasz atak lub nawet dodać kartę do innej łącząc je w silne combosy.

Na kartach mamy zawsze kilka opcji do wyboru więc to nie jest tak, że zdajemy się na ślepy los. Część efektów z karty musimy wykonać, a niektóre będziemy mogli pominąć.

Pozycja na naszym torze Kamae pozwala odpalać nam dodatkowe efekty na kartach. Jeżeli przejdziemy przez fioletowe pole na torze Kamae to dostajemy skupienie. Użyjemy go do zagrywania silniejszych kart lub dodatkowych umiejętności z kart. By zmienić naszą postawę bojową to musimy zagrać odpowiednią kartę.

To co mi się podoba w walce w Senjutsu to fakt, że nasza pozycja na planszy oraz jak jesteśmy zwróceni do przeciwnika ma ogromne znaczenie. Bo każda postać ma strzałeczkę, która pokazuje jej przód. Część ataków wymaga sąsiadowania postaci, niektóre ciosy możemy wykonać od boku, a jeszcze inne z daleka. Jest dużo opcji do wyboru, a każdy wojownik ma swoje preferencję. Dlatego przyda nam się znajomość postaci. Wykorzystałem to przeciwko Jackowi w naszym drugim pojedynku. Bo wiedziałem, że Ronin atakuje z odległości dwóch pól, a ja cały czas specjalnie ustawiałem się by być tuż przy nim.

Ataki zadaję też specjalne stany. Mamy ogłuszenie, które zapycha permanentnie komuś rękę. Możemy komuś skręcić kostkę obniżając jego inicjatywą na kilka rund. Krwawienie wyrzuca karty z naszego decku. Jest ono bardzo skutecznie na dłuższe pojedynki. Bo jak komuś skończy się talia i nie może dobrać karty to dostaję ranę.

Pojedynek wygrywa osoba, która zada wrogowi 5 ran. Czyli z reguły 5 nieobronionych ataków. Choć są też mocniejszy ciosy, które biją za więcej. Jest nawet taka, która pozwala wykonać natychmiastową dekapitację. Jednak do tego wyczynu potrzeba dużo skupienia i trzeba się odpowiednio ustawić.

Elementy terenu, które rozstawimy na planszy nie są tylko ozdobą. Jeżeli wepchniemy w nie przeciwnika to też dzieją się złe rzeczy. Naszego rywala możemy nawet wypchnąć poza planszę by stracił całą rundę.

Walka w Senjutsu jest naprawdę emocjonujące i nie wybacza błędów. Bo trzeba wyczuć odpowiedni moment kiedy atakować, a kiedy się bronić.

Niestety będą też takie momenty, kiedy nic nie zrobimy. Bo np. nasz przeciwnik tak nas wymanewrował, że nie jesteśmy w stanie zadać ciosu. Dlatego musimy starać się przewidzieć to co on zrobi.

Początek walki bywa trochę wolny. Bo tak w jak w samurajskich pojedynkach na ekranie musimy wyczuć naszego rywala, krążąc wokół niego i czekać na spadający liść wiśni by ruszyć do pełnego ataku. Czyli trzeba do siebie podejść i czekać na odpowiedni moment do ataku.

Grafika i komponenty

Jak tylko Jacek otworzył pudełko to oczka mi się zaświeciły. Bo figurki są niezwykle klimatyczne. Już teraz zastanawiam się jakimi kontrastami je pomaluje. Do tego otrzymujemy jeszcze elementy terenu. Część z nich jest z plastiku, a część standisami. Mamy też dwustronną mapę walki, most na którym stoczyliśmy finalny pojedynek, a to jeszcze nie wszystko…

Pora na garść informacji, która zachęciła mnie do zakupu.

Gra ma tryb solo, w której zmierzymy się kilkoma rodzajami przeciwników. Kontynuując wątek solo to dostajemy jeszcze krótką kampanię dla gracza solo. Czeka nas kilka starć na różnych terenach, z różnymi rywalami oraz dodatkowymi warunkami urozmaicającymi wszystko.

To teraz istna bomba dla mnie. W pudełku otrzymujemy jeszcze kampanię w coopie. Gdzie uczeń i mistrz zmierzą się z licznymi przeciwnościami losu. O tym fakcie od razu poinformowałem żonę przez telefon, a w domu kontynuowałem mój monolog patrząc jak tylko potakuje głową.

Mapy w kampanii podobnie jak w Gloomhaven Szczęki Lwa będą toczyły się w zeszycie kampanii i będziemy dokładać do nich różne dostawki. W książce kampanii mamy też piękne ilustracje.

Podsumowanie

Senjutsu to pikantny azjatycki pojedynek, który jest odpowiednio doprawiony. Mamy lekko asymetryczne postacie, budowanie własnej talii, strategiczne pojedynki, figurki, tryb solo, kooperację oraz teren, który nadaje klimatu starciom. Jakbyco to nie jest kolejny Unmatched. To taka azjatycka wersja na sterydach czyli jak Tom Hardy przygotowujący się do roli Bane’a w Batmanie.

Zwycięstwo jeszcze mnie nie pokonało.

Podobne Posty